Źródło: MadeInHisImage |
Jak się czuje Panna Młoda na dwa tygodnie przed ślubem?
Mówi się, że kobiety posiadają w sobie niezliczoną gamę uczuć i emocji, których czasami nawet same nie potrafią określić. Pomnóżcie wszystko razy nieskończoność, a otrzymacie mieszankę uczuć, która gromadzi się w kobiecie przed ślubem. Codziennie inny humor, do wyboru - do koloru. Przynajmniej ja tak mam. No dobrze... nie zawsze, czasami. :)
Od jakiegoś czasu budzę się z dziwnym "czymś" w środku. Z czymś nieopisanym, ze swego rodzaju mieszanką wszystkiego: po trochę szczęścia, radości, strachu, zdenerwowania, przejęcia. Tak... przejęcia. To chyba dobre określenie. Porozmawiajmy dziś trochę o emocjach, o tym co w kobiecym sercu rodzi się właśnie w tak wyjątkowych chwilach. Szczególnie w tych "tuż przed".
Jestem s z c z ę ś l i w a...
Źródło: douniacuisine.com |
Ostatnio ze wszystkich stron padają pytania o moje samopoczucie, czy jestem cały czas spokojna, czy może już się denerwuję, co jeszcze trzeba zrobić, albo może już wszystko mamy dopięte na ostatni guzik. Powiem Wam, że to nawet miłe, jak ktoś mnie o to pyta - widzę, że mój ważny dzień jest też ważny dla moich przyjaciół i znajomych. Te wszystkie pytania jeszcze bardziej nakłaniają do tego, aby zatrzymać się i pomyśleć: jak się czuję, co tak naprawdę jest w moim sercu? A czuję się... szczęśliwa. I to bardzo szczęśliwa! Zawsze marzyłam o tym, aby pokochać na amen, wziąć ślub jak z bajki, założyć rodzinę i żyć szczęśliwie. Moje szczęście już trwa, a za kilkanaście dni nabierze jeszcze bardziej zawrotnego tempa. I jestem szczęśliwa, bo będę żoną, bo będę miała męża, bo stworzymy nową rodzinę, bo jestem kochana, bo założę piękną białą suknię, bo.... bo.... bo.... i mogłabym wymieniać, wymieniać i wymieniać. Tak, jestem szczęśliwa!
Jestem s e n t y m e n t a l n a...
Źródło: mrwallpaper.com |
Gdy byłam mała rozdmuchiwałam dmuchawce i wyobrażałam sobie, że pyłki dmuchawca dolecą do osoby, za którą tęsknię i do której tego dmuchawca wysyłam. To było takie niewinne. Podejrzewam, że nie tylko ja tak robiłam. Z natury jestem sentymentalna: tęsknię, marzę, wspominam, bujam w obłokach. Domyślacie się co dzieje się teraz? Wracają wszystkie chwile spędzone w domu, czasy podstawówki i beztroskich zabaw. Ostatnio kilka dni spędziłam w przedszkolu i zachwycałam się nad dziecięcą wyobraźnią, kiedy to kilka klocków stawało się naprzemiennie to zamkiem dla królewny, to szczotką w salonie fryzjerskim, to innym razem pizzą w ekskluzywnej restauracji. Też kiedyś byłam takim dzieckiem. A teraz? Za 13 dni będę żoną... Ten czas "tuż przed" jest przesycony wspomnieniami i tęsknotami. Człowiek zdaje sobie coraz bardziej sprawę z tego, że coś się kończy, a coś się zaczyna. Bo taka jest kolej naszego życia...
Jestem z e s t r e s o w a n a...
Źródło: www.cerezadeco.fr |
Uspokój się ... spokojnie ... nie ma się co stresować ... wszystko będzie dobrze.
Sama sobie to powtarzam i wszyscy wokół też to powtarzają. Pewnie coś w tym jest :) Czym się tak stresować? Oj jest tego trochę: czy goście będą zadowoleni, czy muzyka będzie pasowała, czy wszystko będzie dobrze, czy auto się nie zepsuje, czy makijaż się utrzyma, czy pierwszy taniec się uda czy... czy... czy... Przyznam się, że ilekroć pomyślę o którejś z tych rzeczy, automatycznie pojawia się "to coś" w środku, ta uściskowa mieszanka pełna przejęcia i poddenerwowania. Chwilami chciałabym, aby Ten Dzień nadszedł i trwał dłuuuuugo długo długo, a innym razem chcę, żeby było "po" i żeby nastała błoga codzienność :). Ale...uspokajam się, żeby powiedzieć tak. Choć jutro rano pewnie znów obudzę się z tą mieszanką radości i przejęcia jednocześnie. Nic dziwnego...z tym też pójdę spać. Przejęta, lecz szczęśliwa.
Jestem n i e c i e r p l i w a...
Źródło: www.bolsacarteira.com.br |
W pracy logopedy bardzo ważna jest umiejętność czekania i bycia cierpliwym. Praca i terapia czy to z dzieckiem, czy - tym bardziej - z dorosłym, jest często bardzo długotrwała i na efekty musimy czekać tygodniami, miesiącami lub jeszcze dłużej, wszystko zależy od sytuacji. Jako logopeda jestem cierpliwa. Jako ja, jako przyszła Panna Młoda - już nie. Im bliżej, tym bardziej moja niecierpliwość wzrasta. Tym bardziej zerkam na zegarek, patrząc ile jeszcze czasu zostało do wieczora, bo chciałoby się już kolejny dzień i kolejny i żeby było już, teraz, natychmiast. Jestem niecierpliwa i przebieram nogami, i chodzę od okna do okna, z kąta w kąt, z jednego pokoju do drugiego. I czekam, aż suknia wyląduje w moim domu, i czekam aż moja rodzina wróci z rozjazdów i będziemy wszyscy, i czekam aż mój przyszły mąż będzie miał wolne od pracy i przyjedzie wreszcie by być obok. I...i to wielka szkoła cierpliwości. Jeszcze troszkę, jeszcze troszeczkę...
I nade wszystko, co najważniejsze,
jestem k o c h a n a
jestem z a k o c h a n a
obłędnie...
Źródło: MadeInHisImage |
Tak. Jestem kochana, szanowana, otaczana troską. O tym marzy każda kobieta. O tym marzyłam i ja. Moje marzenie spełnia się każdego dnia na nowo. Ale wzajemna miłość nie może być nieodwzajemniona. Dlatego i ja kocham. I zakochuję się. Mówi się, że z czasem zakochanie pryska i przeradza się w miłość: piękną, dojrzałą, cierpliwą, tę, która unosi każdy trud i przeciwności. To prawda, zgadzam się z tym. Że w pewnym momencie przechodzimy w naszej miłości na inny poziom, idziemy coraz wyżej. Ale to wcale nie przekreśla zakochania: tego pierwszego, niewinnego, z motylami w brzuchu i błyskiem w oku. Na 13 dni przed ślubem jestem na nowo zakochana, moje motyle w brzuchu dostały nowy zastrzyk energii i latają jak szalone. Jestem jeszcze bardziej pewna tej decyzji i tego mężczyzny. Bo kocham i jestem zakochana. I polecam to każdemu, byście - jeśli jesteście w związkach - zakochiwali się w sobie na nowo zawsze, kiedy tylko to możliwe.
W moim pokoju wisi już biały welon.
A obok, w pudełeczku, czekają obrączki.
Wszystko czeka.
Moje serce czeka.
Jestem szczęśliwie przejęta, niecierpliwa i pełna miłości.
Po prostu.