WALENTYNKOWY PORANEK
19:53:00
Walentynki, walentynki - podobno przereklamowane i bez głębszego sensu. A ja tam lubię. Dlaczego nie? Oczywiście całym sercem jestem za tym, aby wszystkie małżeństwa i zakochani obchodzili walentynki codziennie, pokazując każdego dnia jak bardzo im na sobie zależy. Ale jeśli jest dzień, w którym możemy w sposób szczególny - albo przeciwnie - w sposób prosty i codzienny - pokazać bliskiej osobie, że jest dla nas ważna, to nie widzę w tym nic złego. Wręcz przeciwnie!
Obudziła mnie jakaś mała Wiercipiętka, która od połowy nocy spała między mną, a Mężem. Otworzyłam oczy i zobaczyłam moją najpiękniejszą Walentynkę, powstałą z miłości dwojga ludzi. Jej oczy wielkie otwarte i rączki wymachujące. Głaskałam po policzku, masowałam paluszki, dawałam buziaki, przytulałam, aż w końcu pogłaskałam po główce i... zasnęła. Wymknęłam się po cichu z sypialni, mając w planach poranną inkę, kawałek ciasta i zeszyt z zapiskami. Zaparzyłam inkę. Napisałam walentynkowy liścik dla Męża. Zdjęłam naczynia z suszarki, pozbierałam wyschnięte pranie. Ubrałam się w ulubioną koszulę, zrobiłam makijaż, nawet dodatkowo muskając policzki rozświetlaczem - a co! W końcu świętujemy! Ukroiłam kawałek ciasta, wyciągnęłam notatnik, usiadłam, żeby zrobić pierwszy łyk pachnącej "kawy" i... płacz.
Nie zdenerwowałam się, nie zezłościłam. I choć z chęcią posiedziałabym tak jeszcze choćby kilkanaście minut to ucieszyłam się, że słyszę ten płacz. Że jest mała Istotka, która oznajmia mi w ten sposób "Kocham Cię mamo, ale choć już, bo jestem głodna!". Nakarmiłam. I nie liczyłam już na sen, bo widząc te wielkie oczyska wiedziałam, że czeka nas poranna zabawa. Zabawa taty z córką tym razem, bo w moich planach było szykowanie śniadania.
Włączyłam RMF Classic - dziś grali klasycznie i walentynkowo, więc przy muzycznych hitach zabrałam się za prozaiczne czynności, które osiągnęły nagle rangę wielce wyjątkowych. Obierałam jajka, słuchając pięknej "Unchained Melody" z cudownego "Uwierz w ducha". Kroiłam ogórka przy Humoresce Antoniego Dvoraka. A w tle muzyki i stukającego noża słyszałam gruchanie Laury i radosny głos Męża, który opowiadał jej zapewne niestworzone historie, czytał bajkę o Kubusiu Puchatku i całował w nosek. Aż w pewnym momencie zostawiłam to moje ważne zadanie i na palcach podeszłam pod drzwi sypialni, uśmiechając się do siebie, słysząc wierszyk o bzyczącej muszce.
Nieopisane szczęście poczułam w ten walentynkowy dzień. Po raz pierwszy spędzany w trójkę, w komplecie. Zrozumiałam po raz kolejny, że najważniejsze co nas spotyka jest tuż obok. Że sposobów na okazywanie miłości jest nieskończenie wiele, tak samo jak okazji do mówienia: "Kocham". Dziś mąż usiadł przy nas, pocałował w czoło mnie i Laurę i powiedział, jak bardzo jest z nami szczęśliwy. I to była dla mnie najpiękniejsza walentynka. I takie walentynki otrzymuję każdego dnia i marzę o tym, by zawsze tak było. Bym mogła szykować śniadanie słysząc radosną zabawę moich ukochanych. Bym mogła tulić do serca dziecko, które samo w sobie jest miłością. Bym nigdy nie zapomniała o tym, żeby doceniać to, co mam. I krojąc tego ogórka dziękowałam Panu Bogu za męża i córkę. Za to, że ich mam. Za to, że mnie tak obficie obdarował. Bo tyle miłości otrzymuję. I tyle miłości mogę dawać.
Śniadanie w efekcie zjedliśmy po 11:00, bo Maluszek tyle miłości chciał nam okazać, że aż sen nie przychodził. A chcieliśmy wspólnie, nie osobno, nie w pośpiechu. Razem. I razem chcemy być zawsze. Nie tylko w ten walentynkowy poranek, taki zwykły, taki prosty, a taki wyjątkowy. Ale każdego dnia. Bo razem łatwiej jest kochać i razem mamy większą siłę, by pokazywać światu, czym jest miłość i rodzina.
Takie oto nasze Walentynki. Proste. Idealne. Wspólne.
8 komentarze
Kochana, tak cudnie i mądrze piszesz, że aż trudno się oderwać od Twoich słów.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, żeby wszystkie te marzenia spełniły się i żeby zawsze było tak pięknie, jak jest w tej chwili <3
Ojej, dziękuję! Takie słowa to miód na moje serce :) :*
UsuńOh, mogłabym Twoje wpisy czytać i8 cyztać i czytać. Tak pięknie piszesz o miłości!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Panna Natja
Moja Droga, ogromnie Ci dziękuję!!
UsuńŚciskam ciepło! :)
Jak pięknie razem wygladacie!
OdpowiedzUsuńAsiu, bardzo dziękujeMY :)
UsuńTeż czasami tu zaglądam :) i czytając Twoje wpisy tak sobie myślę że jesteś bardzo dojrzałą młodą kobietka. Przypominasz czytelniczki o tym co tak na prawdę jest w życiu ważne. Pozdrowienia dla Ciebie i dla całej Waszej rodzinki :) -Ola Mackow
OdpowiedzUsuńOlu! Nawet nie wiesz jak mi miło! Miło mi czytać, co piszesz, a jeszcze bardziej mi miło, że do mnie zaglądasz.
UsuńPozdrawiam Cię gorąco! :)