NOWINKI | 2
12:17:00
Czasem nie mam weny. Ale chęci mam duże. I tak zbieram w sobie siły do napisania kilku wpisów. A mimo, że pomysłów mnóstwo, to zapału coś ostatnio mniej. Chyba jakieś wiosenne przesilenie mnie dopadło. Ale żeby całkowicie nie dać Wam o sobie zapomnieć, przychodzę z garścią zdjęć, wspomnień i dobrych...nowinek. Zapraszam do nas!
Święta spędziliśmy w rodzinnej i słonecznej atmosferze. To tak naprawdę nasze pierwsze Święta z Laurą. I dzięki temu piękniejsze, bardziej radosne. Dziecko, zwłaszcza tak maleńkie, jest bardzo absorbujące. Ale to jest piękne, dobre. Fakt, że zegarki można wyrzucić, bo to Maluch często nadaje rytm różnym sprawom, ale z czasem i to się normuje. My powoli jakoś zaczynamy nad tym panować.
Cieszył mnie nasz wiosenno - wielkanocny dom. Pastelowy, jasny, pełen słońca. Było naprawdę wnętrzarsko pięknie.
I oczywiście kwiatów zabraknąć nie mogło. Postawiłam na jasnofioletowe. Takie same, jakie rok temu ozdabiały wielkanocny stół mojej mamy. Chyba robię się uzależniona od świeżych kwiatów w domu. Jakoś tak zupełnie inaczej jest, gdy tak pięknie otulają i ozdabiają jadalniany stół. Jak nie fiolet, to róż. Tym razem jako prezent od kochanej Marysi, która zna mnie doskonale i wiedziała, jakie kwiaty wybrać, by było pięknie!
Święta były czasem rodzinnego odpoczynku. Lubię te chwile, gdy Mąż ma wolne od pracy i możemy spędzać czas razem, we troje. Kocham moją rodzinę ponad wszystko. Odkąd Laura jest z nami wszystko jest inne. Codzienność, nasze małżeńskie relacje, planowanie kolejnych dni, spacery, obiady... Każda najprostsza czynność jest inna, jest bardziej wyjątkowa. Ta mała Kruszyna (choć już taką Kruszynką to ona nie jest), wywróciła nasz świat i upiększyła go niesamowicie.
Zawsze twierdziłam, że gdy pojawia się dziecko, to dom się zmienia. Zapach domu się zmienia. Pachnie dzieckiem, maleńkim praniem. Wszędzie sterty śpioszków do prasowania, zgubiona skarpetka, która zsunęła się z maleńkiej stópki, opaska, która przeszkadzała na główce, kocyk jeden i drugi. Nie wyobrażam sobie tej przestrzeni innej niż teraz. Nawet poranna inka jest już inna, bo w tle gruchanie i odgłos grzechotek. Jest tak, jak powinno być.
Pierwszego kwietnia Laurka skończyła 3 miesiące. Podobno gdy mija ten magiczny, trzeci miesiąc dziecko lepiej śpi, jest spokojniejsze i szczęśliwsze. Cóż, kwestia snu się reguluje, a szczęście aż emanuje z naszej córeczki. Wita mnie najpiękniejszym uśmiechem, grucha w swoim dziecięcym języku, otwiera się na świat i interesuje wszystkim wokół. Rozkochuje w sobie każdego. I rośnie, rośnie tak szybko! Czasami myślę sobie, że niecierpliwie czekam na chwile, gdy podrośnie, gdy będę mogła z nią rozmawiać, spacerować za rękę. A potem patrzę na te maleńkie stópki, paluszki, rączki i modlę się w duchu, by już tak pozostało, by czas się zatrzymał i nie zmieniał tej maleńkości.
Czytamy, śpiewamy, opowiadamy historie. Jestem zdania, że należy kształtować wyobraźnię i wrażenia słuchowe dziecka już od pierwszych chwil. Dlatego w naszym domu wciąż śpiewam, nucę, opowiadam wierszyki, czytam rymowane bajki i historie o Zajączku Piotrusiu. Laura słucha, patrzy na ilustracje i z pewnością przetwarza docierające do niej dźwięki. Ten czas spędzany razem jest piękny i staram się, by również dobrze wpływał na rozwój mojego dziecka.
Wśród nowinek również ulubieniec ostatnich tygodni. Ulubieniec śniadaniowy. Płatki jaglane z dodatkiem bakalii i owoców. Rozsmakowałam się na amen! Odłożyłam na bok jaglankę i tradycyjną owsiankę, a na ich miejsce wskoczyły jaglane płatki. Gotowane na mleku w kilka minut są gotowe do jedzenia. Delikatne i pyszne! Smakoszom owsianek polecam spróbować tę alternatywę. Nawet Mężowi zasmakowało, a to już coś!
I jeszcze jedna nowinka. Jestem szczęśliwa! I postanowiłam czerpać z każdego dnia najwięcej, tyle ile tylko się da. Od świtu, aż po zmierzch. Rano cieszyć się jasnością za oknem, a wieczorem cieszyć się ciszą i nastrojowymi lampkami. Mój Drogi, Moja Droga! Korzystaj z każdej minuty tego dnia, nie przegap ani jednej pięknej chwili. A jeśli teraz jest Ci z jakiegoś powodu trudno, pamiętaj, że jutro też jest dzień i być może będzie lepszy, spokojniejszy, dobry.
4 komentarze
Rodzice kochający to i dziecko szczęśliwe. Pozdrawiam wspaniałą rodzinkę i zazdroszczę tej pogody ducha.
OdpowiedzUsuńDziękujemy! Pogoda ducha potrzebna, inaczej zeżarła by mnie ta codzienność, a tak to staram się nią cieszyć i traktować jako coś wyjątkowego :)
UsuńMój synek ma trzy tygodnie, dopiero się docieramy, u mnie baby blues na maksa i jeden wielki chaos w domu. :p Cóż, nie ja pierwsza i nie ostatnia. :) Dlatego tak lubię Ciebie czytać, bo mi przywracasz nadzieję, że też się w końcu ogarnę.:)
OdpowiedzUsuńOooo, jak cudownie! :)
UsuńJa na początku też miałam ciężkie chwile. Baby blues może nie, ale bywały chwile płaczu i jakiegoś podłamania. Mimo wszystko tak długo czekałam na Maleństwo, że nawet te trudności nie były takie straszne. Na pewno sobie poradzisz ze wszystkim! :)