Tygodniowe dobroci ~ 6 ~

22:21:00


Moja babcia robiła rewelacyjną herbatę. Kiedyś z kuzynem stwierdziliśmy, że tylko u babci herbata smakowała właśnie tak. Jak? No... po prostu tak. Podawana w wysokich szklankach i pomarańczowych osłonkach. Teraz najlepszą herbatę pod słońcem robi moja mama. Naprawdę, niezastąpiona i nie do podrobienia! A moje herbata? Też niczego sobie, ostatnio nawet wychodzi mi całkiem dobra i smakuje coraz lepiej. Żeby jednak nie robić herbacianej konkurencji przygotowałam kawę. A może mleko z kawą? Cóż, wstęp nijak ma się do tematu. Bo mamy pisać o dobrociach. Chociaż - zaraz zaraz! Herbata babci i mamy to dobroć przeogromna! 
No dobrze... zacznijmy wreszcie.


Lubię Tygodniowe dobroci, pewnie pisałam o tym już nie raz. Lubię, bo uczę się dzięki temu dostrzegania tego, co dobre, choćby miała to być najdrobniejsza drobnostka. Ktoś mógłby powiedzieć: 'A, u Ciebie to tylko dobrze i dobrze, a u mnie to nic dobrego się nie dzieje. Nie za dobrze Ci?' . A ja odpowiem bardzo świadomie: Nie, nie jest mi za dobrze. Jest tak, jak powinno być. Tak, jak każdy człowiek mam swoje trudności: w pracy czasem coś nie tak, na uczelni nie ułoży się tak, jakbym chciała, tu wypadnie coś złego, a w innej sprawie zaś nie ma powodów do radości, ale bliżej do zmartwienia. I co w związku z tym wszystkim? Powinnam zaszyć się w jakimś małym kąciku i myśleć o tych moich trudnościach, których czasem końca nie widać? Nie... otwieram oczy, wstaję z łóżka i zaczynam dzień tak, jak potrafię, czasem lepiej, czasem gorzej, ale staram się widzieć choćby przebłyski słońca w zachmurzony dzień. Ty też potrafisz, tylko spróbuj! To nic nie kosztuje, a daje tak wiele!

Moje dobroci to podsumowanie ostatnich dni. To chwile złapane podczas codziennej bieganiny. To momenty zapisane w sercu lub uchwycone w obiektywie aparatu. To takie moje chwile, często tak proste, tak zwyczajne, ale w tej swojej zwyczajności po prostu wyjątkowe. 

~~ ~~ ~~


W ubiegły weekend pojechaliśmy do rodziców. W domu, w moim pokoju, w pokrowcu suknia ślubna i welon. Moja piękna suknia. Nie wytrzymałam, musiałam dotknąć, pogłaskać...aż serce zadrżało. A poza tym sterta niespakowanych jeszcze ślubnych kartek, upominków, mój prawie wyschnięty bukiet i motylkowe winietki na stół. Wzięłam je do ręki, jakby były z porcelany. Takie drobne, kawałek papieru, a przypomina najpiękniejsze chwile. Pisałam już, że chciałabym przeżyć te chwile jeszcze raz? Tak bardzo bym chciała! Postanowiłam kupić pudełko i spakować wszystkie te wspomnienia w jedno miejsce. To będzie taki nasz skarb, kufer wspomnień, wzruszeń, uczuć. A z racji tego, że jestem bardzo sentymentalna, zachowam choćby najmniejszy płatek kwiatka. Wy też lubicie zachowywać takie drobiazgi? Uwielbiam. Najpiękniej się do nich wraca i wspomina.

~~ ~~ ~~


A w domu czas na spacery. Czas na oddech od wielkiego miasta. Czas na zachwyt nad wszystkim. Czas na spokój. Czas na...czas dla siebie. Wiecie, że jestem już zmęczona Warszawą, odległością od domu, hałasem. I marzę o domku na przedmieściach jakiegoś małego miasta. U Kamykowej rodzinki możecie przeczytać jak pięknie Natalia pisze > klik < o tych marzeniach. O domku z ogródkiem, psie i oddechu od miasta. Tak, o tym marzę i ja. I to dobre marzenie!

~~ ~~ ~~


Czujecie jesień? Ja już tak. > klik < Dlaczego taka zwyczajna sprawa zasłużyła na miano dobroci? Bo jesień inspiruje, nastraja do zmian w nas, w naszych sercach, duszach, szafach, robimy remanent, dzieląc ubrania na te letnie i te bardziej jesienne. Inspiruje do zmian w domu. A dom, to moja dobroć największa! Marzę o tym, żeby nasz dom zawsze był pełen ciepła i miłości. Żeby nasze drzwi były otwarte dla przyjaciół. Żeby w szafkach kończyła się herbata, bo tak często towarzyszy rozmowom. Żeby w wazonie stały kwiaty, żeby światło świecy otulało pokój swoim ciepłem. (A wiecie, że z aramejskiego imię Marta oznacza: "pani domu, gospodyni"? Coś w tym jest)Jesień kojarzy mi się z ciepłym domem, dlatego dbam, żeby i nasz taki był. Nawet jeśli jest to jeszcze małe, wynajmowane mieszkanko. Dla nas jest to nasz dom, najlepszy na świecie.

Dlatego lubię, gdy mój dom to miejsce, w którym miło jest usiąść i wypić ciepłą kawę, gdy za oknem jesienna szaruga. A kawę potrafię zrobić naprawdę smakowitą, najlepsza tak z cynamonem i spienionym mlekiem. Kolejna mała dobroć!


A skoro kawa, to smaczne co nieco. Pisałam Wam kiedyś, że lubię czasem przygotować coś dobrego w kuchni - nowa 'wymyślna' potrawa, albo ciasto, choćby to najprostsze na świecie. Tym razem do piekarnika wskoczył piernik z gruszką i bakaliami. Nastroiła mnie jesień, a piernik od zawsze pasuje mi do ciepłych wieczorów. Lubimy go podjadać ze szklanką mleka. Kojarzy mi się z dziećmi, które przysuwają szklankę z mlekiem aż po czubek nosa, prześcigając się kto będzie miał większe wąsy z mleka. Też tak robiliście? 


~~ ~~ ~~

Dobroć olbrzymia, o której muszę napisać to moja nowa, piękna suknia ślubna!


Marzyłam o tej książce od bardzo dawna. Któregoś wieczoru mama wysłała mi link do Wydawnictwa Św. Wojciech. Okazało się, że tego dnia akurat tę jedyną książkę można kupić 50% taniej. Zamówiłam bez chwili zastanowienia i czekałam. Książka szybciutko trafiła w moje ręce i pokochałam ją od pierwszej strony. Dziś napiszę tylko tyle, że jest to najbardziej fascynująca książka, jaką czytałam. I o ile w książce można się zakochać, to takie władają mną uczucia względem niej. Jest cudowna! Więcej nic nie powiem, bo na jej temat powstanie osobny wpis ze swego rodzaju recenzją i przemyśleniami po jej przeczytaniu. A przeczytałam jednym tchem i czytałam wszędzie: w domu, na przystanku, w autobusie, między jedną a drugą pracą. Nie dało się oderwać. Chłonęłam ją, a serce drżało niesamowicie!


~~ ~~ ~~

Największą dawkę dobroci daje mi małżeństwo. Piszę ten wpis, zerkając kątem oka na mojego męża, który z pełnym skupieniem robi porządki w dokumentach. Na kredensie zaparza się herbata, zaraz dodam cytrynę i sok owocowy. I tak spędzimy wieczór, kolejny wspólny, kolejny małżeński, kolejny rodzinny. I jestem szczęśliwa. I to jest dobre. A nawet bardzo dobre. Miłość wciąż jest silna i każdego dnia mamy okazję, żeby kochać. A jeśli kochać to i dbać o siebie wzajemnie. Wieczorami patrzę na zachody słońca i wyczekuję powrotu męża, żeby rzucić mu się na szyję, gdy ledwo przekroczy próg domu i przytulić po całym dniu pracy. Rano wstaję by zrobić śniadanie, zaparzyć kawę i zapakować kanapki do pracy. I wtedy też jestem szczęśliwa! Miłość kocha dawać.

Takie piękne zachody! I taka mgła o 8:00 rano, że świat całkowicie mleczny.

Dobroci się nie kończą, one trwają cały czas, bo choćby najprostsza rzecz może być powodem do szczęścia. Spróbuj. Powtarzam to zawsze - otwórz oczy i uciesz się choćby pięknem natury. Otwórz uszy i posłuchaj ulubionej piosenki. Zaczynaj dzień z uśmiechem na tyle, na ile to możliwe. Otwórz okno po przebudzeniu i zaczerpnij świeżego powietrza. Próbuj widzieć dobro! I dawaj dobro, a ono wróci do Ciebie z podwójną siłą. Nie kłamię.

Dobro to czas, by się ucieszyć.
Dobro to dom, z którego czynisz swoje serce.
Dobro, to drugi człowiek, którego spotykasz.
Dobro to miłość, miłość, miłość.
Dobro to Twoje życie - uczyć je pięknym. Każdego dnia.

Pamiętaj!
MIŁOŚĆ KOCHA DAWAĆ

You Might Also Like

12 komentarze

  1. Widoki zza okna wszędzie takie same ;) A marzenia młodych pań domu podobne... Życzę Ci domu pelnego ciepła, takiego jak pragniesz:)))
    Swoją wiązanke ślubną, ususzoną, mam do tej pory, choć chyba niedługo przyjdzie na nią czas, bo się sypie:/
    Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam na weekend u Teściów. I zdziwiłam się, bo moje (zwiędłe już) słoneczniki były u nas w pokoju. Myślałam, że teściowa je wyrzuciła, a jednak nie... W sumie początkowo myślałam, że po co mi one, że nadają się już tylko do wyrzucenia, ale dzięki Tobie właśnie pomyślałam, że przecież to jest jeden z wielu symboli mojego nowego etapu życia. Jeden z symboli, który zasługuje na to, by o nim nie zapomnieć i nie wyrzucać. Kartki od gości również mam schowane i księgę gości też. Muszę tylko kupić chyba większe pudełko na te moje ślubne skarby :) I schować tam też ten wysuszony, zwiędły bukiecik.... :)

    O czym ta "Suknia ślubna"? Polecasz? :) Ja ostatnio "napaliłam" się na książki Diany Gabaldon z serii "Outlander"... To chyba przez ten serial :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heke, ja uratowałam mój bukiet w ostatniej chwili. Zadzwoniłam do mamy, żeby zawinęła go w papier i zostawiła i broń Boże nie wyrzucała! Zainterweniowałam w dobrym czasie, bo już się szykowała, żeby go wyrzucić :) Jest uratowany i powędruje do pudełka, razem z innymi skarbami.

      "Suknia ślubna" - polecam całym sercem! Mogłabym godzinami o niej opowiadać i zachwycać się nią. To historia czterech kobiet i jednej sukni ślubnej. Charlotte, właścicielka salonu sukien ślubnych odkrywa tajemnicę tytułowej sukni, która zmieniała swoje właścicielki na przestrzeni stu lat. To książka o poszukiwaniu miłości i odpowiedzi na pytanie: "czy to właśnie TEN jedyny"?. Książka o głębokiej wierze, że wszystko dzieje się dzięki Jego Opatrzności. Książka o nadziei na prawdziwą miłość. Jest tak niesamowita, że czyta się ją z zapartym tchem i nie można się oderwać. Pokochałam ją od pierwszej strony i od tej pory to moja najukochańsza książka :) Przenosi nas w świat Charlotte, a czytając czujesz się, jakbyś znała bohaterki od zawsze.

      Cudowna książka! :)

      P.S. O widzisz, a o "Outlander" nie słyszałam za dużo, chyba tylko gdzieś mi się obiło o uszy.

      Usuń
  3. Warto dostrzegać te małe ziarenka dobroci wokół Nas, bo one sprawiają że życie staje się piękniejsze;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ajjjj! Tak się cieszę, że tu trafiłam. Nie wiem od czego zacząć! Po pierwsze... piszesz z taką niezwykle bliską mi wrażliwością. Czytam Twoje teksty i mam wrażenie, że w 100% się z nimi identyfikuję. Zupełnie jakbym znała Cię od dawna, a trafiłam tu dopiero dziś. Niesamowite! Czytam dalej i oczom nie wierzę- jesteś logopedą, tak jak ja! i podejrzewam, że skończyłyśmy tę samą uczelnię :) Zostaję! Zostaję! Zostaję! I cieszę się jak dziecko :) Dorota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooch! Ale się cieszę! To tak cudownie spotkać kogoś, kogo się po prostu "zna". Ale jestem szczęśliwa, że tu trafiłaś. Chociaż chyba bardziej jestem szczęśliwa, że to ja trafiłam do Ciebie. Bo już zajrzałam i Wielkie Rzeczy się dzieją! A jakie piękne!! :)

      M.

      Usuń
  5. Jak tu ciepło, jak magicznie! Oj Marta, potrafisz napisać. Wrzucisz stek pięknych słów, które w myślach malują najpiękniejszy pejzaż. I ta jesień jakaś mniej straszna. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrycja dziękuję bardzo! I cieszę się, że znów u mnie zawitałaś :)

      Usuń

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images

Instagram

Subscribe