Garść (po)świątecznych rozmyślań

00:26:00


Mówi się "Święta, Święta i po Świętach". Mój dobry znajomy powiedział kiedyś: "A właśnie, że nie! Żadne "po Świętach". Dlaczego? Święta nie trwają tylko kilka dni. Nie powinny kończyć się ot tak, gdy 26 grudnia dobiegnie końca, a i resztki świątecznych potraw znikną ze stołów. Święta powinny trwać cały czas. W nas - w naszych sercach i w naszych rodzinach."

To były nasze pierwsze małżeńskie Święta. Pierwsze Święta, które spędzaliśmy razem. Nie osobno, ale jako mąż i żona. Tak oczywiste to było i tak piękne. Pamiętam, jak to bywało w poprzednich latach, gdy głos łamał mi się przez telefon, gdy oczy się szkliły na myśl, że tak ważne dni spędzamy osobno. Od teraz już zawsze ten czas, będzie czasem wspólnym, rodzinnym, naszym. 

Pierwszy raz spędzałam Święta Bożego Narodzenia za granicą, także w całych tych świątecznych przygotowaniach zaplątani byliśmy w walizki, pakowanie i pilnowanie biletów na samolot. W moim rodzinnym domu dzień Wigilii zawsze był dniem intensywnych przygotowań - pichcenia w kuchni od rana, sprzątania, przygotowywania świątecznych nakryć na stole, ubierania domu światełkami. Każdy miał swoją rolę. W tym roku, wigilijny poranek spędziliśmy na lotnisku, przebijając się przez deszczową Warszawę. Żegnały nas ciężkie chmury, ale i równie ciężkie, szare i deszczowe przywitały nas w Holandii. Dotarliśmy popołudniu, kuchennymi sprawami w całości zajęła się mama, a nam zostało przygotowanie świątecznego stołu. I wiecie co muszę Wam powiedzieć? Że czasem myślałam sobie jak to jest tak przyjechać do kogoś "na gotowe". W tym roku - można powiedzieć - że miałam okazję, aby się o tym przekonać. I mogę z ręką na sercu przyznać, że brakowało mi tego zabiegania, tych przygotowań, biegania po kuchni, smażenia ryby - co zawsze było moją rolą. Teraz widzę, że każdy moment Tego dnia jest ważny. Począwszy od rana, skończywszy na wigilijnej kolacji i nocnej Pasterce. Wszystko jest po coś. Wszystko jest po to, by być razem

Prócz garści przemyśleń przychodzę do Was z kilkoma kadrami...które dla mnie są wyjątkowo wyjątkowe. Kryją w sobie coś, co dla mnie jest ważne. I widzę w nich szczęście, niezwykłość i ciepło. Bo wiem, że stworzyliśmy to razem. Był czas na zjedzenie pyszności, na rozmowę, na spacery, na północną, tradycyjną Pasterkę, bo to Święto TEGO, Który się narodził z Miłości. A teraz zapraszam do tych kilku uchwyconych chwil...

Jechaliśmy rano przez deszczową, jeszcze oblaną mrokiem Warszawę. 
Ale już na lotnisku dało się odczuć, że to Ten dzień. W Rotterdamie przywitano nas równie świątecznie. I równie deszczowo.


I wieczór nastał tak wyjątkowy. Bo razem, bo wreszcie tak spokojnie. 
Przy cieple piecyka i blasku kolorowych lampek. Było tak, jak trzeba. Każdy szczęśliwy.




 

W Boże Narodzenie czas na spacer, iście wiosenny - nie licząc niskiej temperatury - słońce, róże! 
Gdzie ta zima?


 Zdążyłyśmy przed deszczem. Ulewa nie ustępowała. 
Jak dobrze, że w domu tak przyjemnie. 


No i przyszła zima. Biała, bielusieńka i mroźna. 



Piękny był to czas. A jak wiemy, wszystko co dobre, szybko się kończy. 
Przylecieliśmy jesienią, a odlatujemy w zimie. 
Otoczeni słońcem i szczypiącym w poliki mrozem. 


A w domu? W domu ciepło świecy. I świąteczne pierniki. 
I pomarańcze przypominające tak niedawne przygotowania. 


Mam nadzieję, że i Wasze Święta były pełne ciepła, miłości i rodzinnej wspólnoty. 
Bo właśnie to jest w tych dniach szczególnie ważne. 
Bóg, miłość i rodzina. 

You Might Also Like

0 komentarze

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images

Instagram

Subscribe