Herbata na życiowe rozmyślania - priorytety

12:05:00


Macie czasami takie dni, w których zastanawiacie się jak wygląda Wasze życie, a jak powinno wyglądać? Chcielibyście zrobić to i tamto, marzycie aby było tak czy tak. A jest zupełnie inaczej, albo do Waszego wymarzonego stanu jest jeszcze długa, długa droga. Tak właśnie ostatnio miewam. Może dlatego, że powoli kończę (mam nadzieję) pewien etap w życiu?

Miałam pisać o miłości. Szybko kontynuować rozpoczęty cykl. Ale tyle ostatnio we mnie "życiowych tematów", refleksji, ciągłego myślenia jak wygląda moje życie, że chyba najpierw muszę wyrzucić to wszystko z siebie, zanim zacznę pisać cokolwiek innego. A skąd to całe zamieszanie, przecież nic złego się nie dzieje! No nie dzieje się, to prawda. Moje studia powoli dobiegają końca, a przynajmniej chciałabym, żeby tak było. Niestety nie oszczędzają nas, mam wrażenie, że po kilku latach w miarę spokojnego studenckiego życia nadeszło apogeum i jakiś naukowy armagedon nastąpił w tym semestrze. I tak większość z nas biega między pracą, uczelnią a kolejną prezentacją. Nie mówiąc już o jakimś pisaniu magisterki, bo i to przydałoby się robić jednocześnie. Wiem, że aby do czegoś dojść potrzebny jest wysiłek, rzadko kiedy coś przychodzi nam zupełnie samo. Ale czasem zastanawiam się czy aby sami sobie nie komplikujemy, nie dokładamy obowiązków. Mamy swoje priorytety, a tak ciężko nam trzymać się tego, co naprawdę podpowiada nam serce. I tak siadam sobie ostatnio z kubkiem herbaty i myślę, czy droga, którą idę...albo raczej JAK idę...jest dobra? Priorytety, priorytety, priorytety.

Lubię wspólne wieczory. Ba! Kocham wspólne wieczory. Czas, w którym naprawdę jesteśmy dla siebie. Nie przed komputerem, telefonem. Nie... czas dla siebie. Na to, żeby się przytulić, żeby porozmawiać, żeby wspólnie pomarzyć. Kilka miesięcy temu Mąż pracował do późnego wieczoru, więc spokojne chwile raczej były niemożliwe. Teraz ma komfortową pod względem godzin pracę. Nareszcie wraca wcześniej. Cudownie, prawda? No właśnie nie... bo teraz to ja wracam późno. Moja praca - to praca z dziećmi, nie zawsze mogę prowadzić zajęcia rano lub wczesnym popołudniem. Zazwyczaj wszystko się przedłuża, zawsze stanę w korku i jestem w domu jeszcze później, niż myślałam. O ile uwielbiam moją pracę i chcę pracować, to zastanawiam się, czy przypadkiem nie powinnam bardziej zawalczyć o ten wspólny czas. Ostatnio bardzo mocno doświadczyliśmy jego braku. I nie ma to dobrego wpływu na małżeństwo. Małżeństwo i miłość to czas dla siebie. To wybranie priorytetów. I to NAPRAWDĘ da się zrobić. Nie muszę od razu rezygnować z pracy, ale powinnam wiedzieć co i kiedy jest dla mnie ważne. Powinnam umieć powiedzieć "nie, tego dnia nie mogę", a w sercu czuć, że "tego dnia" chcę być z rodziną. Bo to jest najważniejsze. Moja koleżanka studiuje psychologię. Ostatnio non stop przynosi nam do wypełniania ankiety o rozwoju, samoakceptacji itp. I o ile czasem przeraża mnie ilość pytań i odpowiadam na nie bardzo szybko, to niektóre z nich zatrzymują się we mnie dłużej i dają bardzo dużo do myślenia. 

"Powinnam mieć większy szacunek do samej siebie" - zdecydowanie zgadzam się, zgadzam się, nie mam zdania, nie zgadzam się, zdecydowanie nie zgadzam się.

I tak sobie myślę, że przecież szanuję się, więc jeśli zaznaczę "nie zgadzam się" to będzie znaczyło, że jest mi to obojętne. A jak zaznaczę, że "zgadzam się" to ktoś pomyśli, że do tej pory nie darzyłam siebie szacunkiem.  I nagle oświeciło mnie. Czy przez nadmiar pracy, nie zwracanie uwagi na to czy mogę, czy nie mogę tylko branie dodatkowych terminów...czy przez to wszystko nie przestaję przypadkiem szanować siebie. Co więcej - nie tylko siebie - ale i mojego męża, mojej rodziny. Czas, który mogłabym spędzić z nimi, poświęcam na nadrabianie zajęć, na przedłużanie lekcji, bo z racji uczelnianych obowiązków trzeba było coś odwołać, skrócić, zmienić. Patrzę na wszystkich wokół, tylko nie na siebie. A później wracam do domu i zdarza mi się rozpłakać z bezsilności i nadmiaru obowiązków. A wtedy obok jest on - Mąż - najważniejszy, który zawsze jest, który jest rodziną, dla której CHCĘ MIEĆ CZAS. Zmieniam priorytety i zaczynam myśleć o moim/naszym życiu. Zrobiłam łyk słodkiej herbaty i wiem, że właśnie to będzie dobrym priorytetem. Rodzina.

Lubię nasz dom. Uwielbiam tworzyć przestrzeń. Sprawiać, że pokój nagle ożywia, czuć, że mieszkanie jest takie nasze. Lubię sprawiać, by nasi goście czuli się u nas swobodnie, by drzwi były zawsze dla nich otwarte. Chcę, żeby nasz dom był miejscem odpoczynku, radości, miłości. Miejscem, gdzie będzie chciało się wracać, które będzie chciało się odwiedzić. Żeby napić się kawy, herbaty, zjeść co niego słodkiego, albo po prostu posiedzieć, porozmawiać, spędzić czas z drugim człowiekiem. To mój kolejny priorytet. Bo widzę i w tym tak duże zaniedbanie. A nie mieć czasu dla drugiego człowieka...co to za życie?
Wierzę, że spotkanie z drugim człowiekiem, szczególnie z przyjacielem, ubogaca nas, poprawia nastrój, umacnia i bardzo upiększa nasze życie. Cieszę się z każdej możliwości, by móc się z kimś spotkać, podzielić tym, co u mnie, zwyczajnie spędzić razem czas. Czy to nie jest naturalne? Czy to nie jest oczywiste? A jeszcze bardziej oczywiste jest to, że my nie mamy dla siebie czasu. Pędzimy, z uczelni do pracy, z pracy do domu, wszędzie spóźnieni, zawsze zmęczeni, gonieni przez projekty, prezentacje, naukę. Gonieni przez świat i natłok obowiązków. Czasami siadam nad kubkiem tej herbaty i zastanawiam się w jaką stronę dąży dzisiejszy świat, dzisiejszy człowiek. Wiem, że praca jest ważna. Wiem i podkreślam to po raz kolejny, żebyście nie myśleli sobie, że chciałabym tylko leżeć brzuchem do góry albo biegać na ploteczki i nic poza tym. Nie... Wiem, że wszystko trzeba. Ale jeśli mamy wpływ na liczbę godzin spędzanych w pracy, na dodatkowe - nie zawsze konieczne - zajęcia, to pomyślmy jak ten czas chcemy wykorzystać. Poznałam kiedyś rodzinę, w której rodzice bardzo dużo pracowali, a czasu dla dziecka mieli bardzo mało. Byli też dobrze sytuowani i tak myślałam często, że gdyby któreś z nich zmniejszyło liczbę godzin w pracy chociaż troszkę (a mieli oboje taką możliwość), to finansowo nie straciliby wiele, a zyskaliby to, co o wiele cenniejsze - radość dziecka, czas z rodziną, zastrzyk miłości. Mówiłam sobie wtedy w duchu: "Ja tak nie będę". Czyżby? Czy aby nie biegam od pracy do pracy? Czy nie wydłużam czasem zajęć, żeby coś nadrobić? Czy nie zaniedbuję przez to męża, rodziny? I staję w tym miejscu i mówię: "Nie. Koniec. Czas to zmienić".


Zastanawiasz się czasem, czy jest tak, jak powinno być? Czy dobrze określiłeś swoje priorytety? Zadajmy sobie kilka pytań.

Czy spędzasz czas z rodziną? Z mężem, narzeczonym, chłopakiem, dziewczyną, żoną... czy odwiedzasz swoich rodziców. Czy masz czas dla bliskich?
Czy masz czas na spotkanie z przyjaciółmi, albo chociaż na rozmowę telefoniczną?
Czy praca sprawia Ci radość? A jeśli nawet nie jest pracą marzeń, 
czy starasz się znaleźć w niej coś dobrego?
Czy nadążasz z obowiązkami na uczelni? 
Czy masz czas napisać referat, nauczyć się na egzamin?
Czy masz czas na odpoczynek? Na wypicie w spokoju kawy lub herbaty, 
na odrobinę słodyczy?
Czy masz czas na krótki spacer? Na przyjaźń z naturą i dostrzegani piękna, które Cię otacza?
Czy kochasz to, co robisz, czy może czujesz, że wykonujesz coś wbrew sobie?
Czy zasypiasz z poczuciem, że masz za sobą dobry dzień?

Dużo tego, prawda? Czas dla drugiego człowieka, czas na miłość, czas na przyjaźń, na odpoczynek... Odpowiedz sobie na te pytania. Zrób ulubioną herbatę, kawę z mlekiem albo mleko z kawą jak wolisz. I pomyśl, jak wygląda Twoje życie. Czy czujesz radość, pokój serca, czy wiesz, że wszystko jest na swoim miejscu? Tak sobie teraz pomyślałam, że...jeśli coś Ci wyraźnie nie idzie, jeśli coś nie do końca się układa, nie wyrabiasz się, jesteś przemęczony, sfrutrowany i bez odrobiny luksusu, jakim jest czas, to...może jest to odpowiedni czas, na przewartościowania Twojego życia? 

Ja już wiem, że moja herbata czeka. I serce czeka. I całe życie czeka. Na nowe priorytety. Na zamknięcie i dopracowanie pewnych spraw. Na rozpoczęcie życia, które będzie pełne czasu. Choćby "pełno czasu" miało oznaczać godzinę, dwie, a może pięć....ale po brzegi wypełnionych miłością i życzliwością. 

Chcę być szczęśliwa. 
Chcę mieć spokojne serce wiedząc, że wybrałam to, co trzeba. 
Chcę mieć czas dla rodziny, dla przyjaciół, dla drugiego człowieka
Chcę żyć. 
Prawdziwie.



A Ty? zrobiłeś już herbatę i przygotowałeś swoje serce?




You Might Also Like

11 komentarze

  1. Zawsze jak jestem u kogoś, to najchętniej spędzam czas właśnie w kuchni i z kubkiem herbaty w ręce. Jakoś w takich warunkach najlepiej mi się rozmawia i spędza czas z innymi.

    Zazdroszczę Wam tych wspólnych wieczorów. Tego magicznego czasu, kiedy jest się tylko we dwoje i tylko dla siebie. Nie dla komputera, nie dla gierek na komórce, nie dla ciągłego myślenia o pracy i problemach. Nawet czas spędzony w ciszy, ale we dwójkę jest naprawdę cenny. U nas tak niestety nie ma. Każde z nas żyje niejako w swoim własnym świecie, a razem i w ciszy, bez żadnych rozkojarzeń i spraw, które nie mają znaczenia, to jesteśmy tylko tuż przed snem. Muszę zwrócić na to chyba większą uwagę... Bo żadne małżeństwo długo nie pociągnie będąc częściej obok siebie aniżeli ze sobą.

    Zmiana organizacji dnia chyba wbrew pozorom nie jest aż tak trudna... Choć z pewnością początkowo są z tym problemy, ale myślę, że DA SIĘ.
    Wczoraj odwiedziła nas moja koleżanka ze studiów. I choć mocno się natrudziłam, by mieszkanie posprzątać, przygotować wszystko, to i tak czułam się zadowolona. Choć oczywiście po wizycie przyszła mi do głowy myśl: "czy nie lepiej byłoby gdyby nie było tych odwiedzin? Przecież miałabym te dwie godziny do zorganizowania w inny sposób, nie musiałabym nic szykować i w ogóle."
    Ale na szczęście "oprzytomniałam" i pomyślałam, że jak będę tak się zachowywać, to moi znajomi wkrótce przestaną nimi być. Stracę z nimi kontakt, a tego przecież nie chcę.

    Ostatnio zasypiam myśląc tylko o pracy. O tym jaki będzie kolejny dzień, a jaki był ten, który chyli się ku końcowi.
    Co za tym idzie? Stres. Tylko i wyłącznie stres.

    Chyba czas zaparzyć sobie herbatę w duuuużym kubku.
    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, mam nadzieję, że uda Wam się odnaleźć ten wspólny czas, pogłębić relację, życzę Wam tego z całego serca. Jestem wdzięczna Bogu za mojego męża, otrzymałam wielki skarb i wsparcie w jego postaci, a wiem, że różnie to bywa. Módl się za Was, na pewno będzie dobrze, zobaczysz :) Jesteście młodym małżeństwem, tak jak my, i wiele wiele dobra przed Wami.
      Co do spotkań ze znajomymi... to po każdym takim spotkaniu, którego przygotowania pochłaniają trochę energii... po każdym takim spotkaniu jestem szczęśliwa. I cieszę się na te przygotowania, na pieczenie ciasta, na uśmiechy.
      Czas z ludźmi jest nieoceniony! :)

      Trzymam za Was kciuki!
      Smacznej herbatki :)

      Usuń
  2. Martusiu, wspaniały wpis, zastanawiam się nad pytaniami, bo u mnie z tą organizacją czasu też różnie bywa. a bezsilność i zmęczenie po późnym powrocie do domu, po ciężkim dniu (którymś z kolei) też znam... Tak dziś świat goni, nasze życie też, dziś ustalamy priorytety, jednak za kilka miesięcy może to się rozjechać, dlatego będę często pewnie powracać do tego wpisu, żeby wciąz pamiętać, że My jesteśmy najważniejsi, rodzina, przyjaciele i to z tego czerpiemy siłę. W ubiegłym tygodniu nawet trzeba było wziąć urlop, żeby trochę NAS ogarnąć.

    Takze bardzo się ciesze z tego wpisu, herbata jest, mąż obok jest rozmowa, nowe ustalenia też będą.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami jest ciężko coś odrzucić...kolejną godzinę w pracy, dodatkowe zajęcie. Czasem niełatwo wrócić do domu wcześniej, mimo, że by się chciało. Ale mam nadzieję, że będziemy miały pewnego dnia na tyle odwagi i samozaparcia, i siły na walkę o to co najważniejsze, że rodzina faktycznie stanie się dla nas priorytetem. A wszystko inne - choć też ważne - nie będzie już przysłaniało nam tego, co najważniejsze naprawdę :)

      Pozdrowienia dla Męża :)
      Buziaki!

      Usuń
  3. Taak... Nie ma nic złego w tym, że cięzko pracujemu, że staramy się wiele zrobić / zadziałać... Ale kiedy już przyjdzie nam odejść z tego świata, to wątpię, że ostatnią naszą myślą będzie 'ile mam na koncie?' albo 'a mogłam jeszcze wyżej wspiąć się na szczeble kariery'... Myślę, że będziemy wtedy chcieli spojrzeć na swoje życie i pomyśleć, że naprawdę kochaliśmy, że dbaliśmy o relacje z bliskimi, że nasze życie naprawdę miało znaczenie...
    Więc wielu pięknych 'herbat' Tobie i sobie życzę...!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dobrze, że zwróciłaś na to uwagę. To prawda, kiedyś będziemy chcieli mieć bliskich obok siebie, kiedyś najważniejsze będą relacje. Szkoda, że teraz tak niewiele osób to rozumie. Chcesz ustalić sobie priorytety, rezygnujesz z kariery na rzecz rodziny a ludzie - nawet bliscy - patrzą na Ciebie jak na obłąkaną, bo przecież "młoda jesteś, rozwijaj się, znajdź dobrą pracę, ustatkuj się...." i litania nie ma końca. A rodzina gdzieś, kiedyś...czyli nie wiadomo, czy w ogóle. Niestety.

      Mam nadzieję, że ludzie jednak otworzą oczy :)

      Usuń
  4. Dziękuję! Naprawdę, to kolejny wpis, który pomaga mi uporządkować własne życie. Często nękają mnie te same sprawy, a dzięki twoim przemyśleniom wracam na "właściwy tor" :).
    Brak czasu doskwiera pewnie każdemu, ale dziękuję Ci Martusiu, za to, że rzucasz nowe światło sprawom, które - kolejny raz- niepokoją mnie w tym samym czasie co Ciebie. Wierzę, że każdy kto tylko spróbuje i zechce przewartościować życie będzie lepszym człowiekiem, przepełnionym MIŁOŚCIĄ :) życzę tego Tobie, sobie i każdemu.
    Zaraziłaś mnie tym ciepłem, dobrocią i miłością już latem, dziękuję Ci bardzo, bo pewnie nawet nie wiesz, że nieustannie mi pomagasz!
    Pozdrawiam, także Martusia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Martusiu, bardzo, bardzo, bardzo Ci dziękuję!
      Miło jest dowiedzieć się, że to, co się robi ma sens, że ktoś z tego korzysta, że ktoś dostrzega to, co ważne. Ale to Twoja zasługa: bo chcesz, otwierasz serce i chłoniesz to dobro.
      Dziękuję z całego serca za te słowa i ściskam mocno :)

      Usuń
  5. Bardzo ważny tekst i świetnie napisany. Tak bardzo cieszę się, że teraz w końcu mam czas, że mogę na spokojnie celebrować codzienność. Nauczyłam się bardzo to doceniać... I tak cudownie jest móc na każde z postawionych przez Ciebie pytań, odpowiedzieć z pełnym przekonaniem TAK. Pozdrawiam Cię serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Pisząc ten tekst w duuuuuużej mierze o Was właśnie myślałam :) I tak mi się marzyło, żeby być już na tym Waszym spokojnym i pełnym miłości etapie. Mam nadzieję, że za kilka lat też będę mogła powiedzieć TAK TAK TAK na wszystkie moje pytania :)

      Usuń
  6. Świetny wpis! Organizacja czasu... Oj szwankuje u mnie ostatnio. Choć muszę przyznać, że też jakiś czas temu znalazłam się w takim momencie życia, że postanowiłam wszystko przeorganizować i jednak zadbać i zatroszczyć się po pierwsze przede wszystkim o siebie. Nagle dostrzegłam jak wiele czasu traciłam na dojazdy, na kilka prac na raz, na wszystko to co oddalało mnie od bliskich i w sumie od siebie samej. Dostrzegłam, że to wcale nie jest tak, że nie mam czasu na ważne i priorytetowe sprawy, jak choćby częstsze i dłuższe chwile tylko we dwoje z mężem, ja po prostu przeznaczałam ten czas na coś zupełnie innego, co nie do końca okazywało się aż tak istotne... Wciąż walczę o to, żeby pamiętać i częściej wprowadzać w życie to moje przeorganizowanie ;-) Warszawa to na pewno nie jest miejsce, które pozwala zwolnić... Wiem coś o tym, też tu zapuszczam swe korzenie. Nie zawsze bywa różowo, ale chyba już nie umiem gdzie indziej...

    OdpowiedzUsuń

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images

Instagram

Subscribe