możesz to zmienić! - nie bądź obojętny!

23:03:00



Wyobraź sobie, że przechodzisz przez samo centrum Warszawy. Nagle widzisz i słyszysz młodą kobietę, która jest molestowana przez swojego napastnika. Dziewczyna płacze i błaga krzykiem o pomoc. Co zrobisz? Czy przejdziesz obojętnie? Czy może zareagujesz... Jeśli jesteś mężczyzną - może podbiegniesz, żeby ją uratować. Jeśli jesteś kobietą i boisz się o swoje bezpieczeństwo - może zadzwonisz na policję lub wezwiesz pomoc. Jesteś w Centrum Warszawy. Naprawdę możesz coś zrobić. Naprawdę możesz to zmienić. Tylko czy zareagujesz?


Kilka miesięcy temu wiele osób nie zareagowało. Przechodziło obok i nie zrobiło nic, aby pomóc dziewczynie. Pomógł jej Paweł, ratując ją tym samym - prawdopodobnie - od gwałtu. To wydarzenie wywarło tak silny wpływ, że postanowił zrobić coś więcej. Sprawić, aby każdy z nas mógł zrobić coś więcej. Aby każdy z nas przypomniał sobie, że może coś zmienić, że może zareagować, że może pomóc. W tym celu powstała Fundacja i kampania społeczna "MOŻESZ TO ZMIENIĆ"

„Możesz to zmienić” to tytuł kampanii społecznej, której celem jest zachęcenie mieszkańców dużych miast do reagowania w sytuacji, gdy są oni świadkami napadu lub gwałtu. Brutalne napaści zdarzają się nie tylko w ciemnych zaułkach, bramach i dzielnicach o nie najlepszej reputacji. Coraz częściej dochodzi do nich w centrum Warszawy, w miejscach dobrze oświetlonych i w obecności przechodniów. Ci mimowolni świadkowie widząc napad, powinni zareagować, pomóc ofierze. Jednak często przechodzą obojętnie. Nie robią nic. Pomimo płaczu, krzyku, czy wyraźnego wołania o pomoc. Tu rodzi się problem, ponieważ powstaje zjawisko przyzwolenia społecznego, które ułatwia napastnikom atakowanie kolejnych ofiar."

Zjawisko przyzwolenia społecznego.... Dlaczego? Skąd? Czy jest to faktycznie spowodowane ludzką obojętnością? A może to strach, obawa o nasze bezpieczeństwo? Wybierając z tych dwóch rzeczy mam nadzieję, że jest to strach. Który z resztą bardzo dobrze rozumiem. Ale musimy pamiętać, że możemy pomóc choćby zwołaniem dodatkowej pomocy, wykonaniem szybkiego telefonu na policję. Powinniśmy jakkolwiek udzielić pomocy. Dla dobra drugiego człowieka, żeby po prostu pomóc i być może uratować komuś życie. Ale też dlatego, że... nigdy nie wiemy, kiedy sami będziemy tej pomocy potrzebować. Pozwól, że coś Ci opowiem...

Byłam na pierwszym roku studiów. Mieszkałam wtedy w jednej z centralnych dzielnic Warszawy. Ochota. Niby przyjemnie, niby blisko centrum, żadne odległe krańce miasta, dużo ludzi... ale jednak mieszkałam w części nie do końca bezpiecznej - co zrozumiałam dopiero po pewnym czasie. Wychodziłam późnym popołudniem na spotkanie, niedaleko, kilka ulic od domu. Była późna jesień, więc szybko robiło się ciemno. Wychodząc z domu minęłam siedzącego na barierce, młodego mężczyznę. Wstał za mną, gdy tylko go minęłam i po kilku krokach skierowałam się na chodnik. Domyślacie się jakie były moje pierwsze myśli? Słyszałam jego kroki tuż za mną, starałam się trochę przyspieszyć, ale jednocześnie nie dać po sobie poznać, że się wystraszyłam. Choć w rzeczywistości byłam przerażona. Po lewej stronie niewielkie osiedla, po prawej puste ulice. Ulice, które zawsze pełne ludzi, tak tego popołudnia świeciły pustkami. Rozglądałam się w pośpiechu czy w razie potrzeby znajdzie się ktoś, kto będzie mógł mi pomóc. Nic mi się nie stało, nikt mnie nie zaczepił ale błagałam w duchu, żeby ktoś się nagle pojawił, żebym nie była tu sama. Mężczyzna, który szedł za mną rozpłynął się w powietrzu, zniknął. A ja przerażona pobiegłam do najbliższej ruchliwej ulicy. 
Gdy poproszono mnie o napisanie kilku zdań na temat tej kampanii od razu przypomniałam sobie to niedzielne popołudnie z przed kilku lat. Mnie ostatecznie nic się nie stało. Ale doskonale potrafię wyobrazić sobie co czuła ta dziewczyna, napadnięta w centrum Warszawy, której - prócz Pawła - nikt nie pomógł! Pomyślałam sobie teraz: "Skoro nie spieszono jej z pomocą w ścisłym centrum miasta, to czy ktoś pomógłby mi na spokojnej ulicy?" - odpowiedź jest przerażająca.

Nie bądź obojętny. Proszę... W imieniu tych wszystkich osób, które doświadczyły przemocy, ale i w intencji każdego z nas. Pomagajmy sobie, zróbmy tyle ile jesteśmy w stanie, ale nie bądźmy obojętni. Pamiętacie jak zawsze powtarzam, że dobro, które czynimy, zawsze - ale to zawsze - prędzej czy później do nas wróci. Tak dzieje się i w tym przypadku. 
Chciałabym żyć w bezpiecznym kraju. W bezpiecznej Warszawie. Ale i w bezpiecznej, małej rodzinnej miejscowości. Niestety nie zawsze jest bezpiecznie, dobrze o tym wiemy. Ale w takim razie chciałabym mieć pewność, że gdyby coś mi się działo znajdą się osoby, które zareagują, które pomogą. Które coś zmienią. 

Jestem ogromnie wdzięczna Pawłowi, że nie był obojętny, 
uratował dziewczynę i zrobił kolejny krok w niesieniu pomocy. 
Całym sercem popieram tę kampanię, która rozrasta się coraz bardziej. 

A teraz kilka słów, co dalej...

Już niedługo pojawi się spot filmowy, którego emisja odbędzie się w środkach komunikacji miejskiej oraz internecie m.in. na portalu YouTube,  blogach i portalach społecznościowych. Ambasadorami kampanii „Możesz to zmienić” zgodziły się zostać znane i lubiane postaci z polskiej przestrzeni publicznej. Wspierają ją m.in. Anna Karczmarczyk, Klaudia Halejcio, Lilu oraz Filip Bobek, a także obecna Miss Polski Ewa Mielnicka.

Jeśli jesteś zainteresowany, odsyłam Cię dalej:

Strona internetowa: http://www.mozesztozmienic.pl/
Paweł Dąbrowa: pawel@mozesztozmienic.pl


"Pragniemy uwrażliwić ludzi na krzywdę, która dzieje się tuż obok, którą każdy z nas mógłby przerwać, pomagając. To jest możliwe. Są różne sposoby. Zawsze można pomóc. Chcemy pokazać, że dobro człowieka nie powinno być nam obojętne."

I z tą myślą Was zostawiam...


[Wszystkie zdjęcia pochodzą z kampanii społecznej "Możesz to zmienić"]

You Might Also Like

3 komentarze

  1. Aż cięzko uwierzyć, że ktoś mógłby przejść obojętnie obok osoby, która wyraźnie jest w niebezpieczeństwie... a jednak wiem, że tak się dzieje.

    Kiedyś szłam ciemna ulicą i facet przechodzący obok mnie klepnął mnie w pupę. Tak po prostu. Jakbym była jego właśnością, zabawką? Byłam przerażona. Na szczęście nic więcej sie nie stało...Facet odszedł.

    Innego razu pijany koleś dostawiał się do mnie w autobusie. Nikt nie zareagował. Kiedy wysiadłam na najbliższym przystanku, żeby się go pozbyć, on wysiadł za mną... Gdyby nie to, że mój niedoszły wtedy mąż był w pobliżu i zdązył do mnie szybko dojechać, też nie wiem co by się stało.

    Ważna akcja. Potrzebna. Bo jestem pewna, że większość z nas, kobiet, mogłaby opowiedzieć kilka takich historii...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Sytuacji z autobusu też mogłabym podawać mnóstwo... Potrzebna nam pewność, że jesteśmy bezpieczne. Bezpieczni - bo atakowani są również mężczyźni.
      Wczoraj w pewnym artykule przeczytałam, że to, co było naturalne dla młodego pokolenia naszych dziadków (którzy zawsze spieszyli z pomocą), teraz już taką oczywistością nie jest.

      Mam tylko nadzieję, że obudzimy się wszyscy, żeby dbać nie tylko o swoje dobro ale i o dobro innych ludzi. Na tyle ile potrafimy.

      Usuń
  2. Bardzo potrzebna akcja i liczę na to, że uda się ją rozgłosić jak najmocniej.
    Szkoda, że niektórzy ludzie są coraz bardziej obojętni na krzywdę innych... Taka znieczulica nas dopada.

    Chociaż... Czy byłabym w stanie zareagować w takiej sytuacji? Nie wiem. Może na pewno bym nie stanęła do walki z takim napastnikiem, ale raczej bym zadzwoniła do odpowiednich służb albo chociaż starała się zawołać kogoś - zawsze we dwoje raźniej.

    Mam nadzieję, że takich nieprzyjemnych sytuacji będzie w naszym kraju jak najmniej...

    OdpowiedzUsuń

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images

Instagram

Subscribe