MACIERZYŃSTWO | CZ. I - BŁOGOSŁAWIONA

23:31:00


O napisaniu tego wpisu myślałam już dawno temu. A ostatnio jedna z czytelniczek poprosiła mnie, bym podzieliła się swoimi odczuciami i przeżyciami, jakie towarzyszyły mi podczas ciąży. Nie dane mi było pisać o tym przez tych dziewięć wyjątkowych miesięcy ponieważ postanowiłam nie upubliczniać bardzo tego tematu, dlatego dziś przychodzę do Was z przemyśleniami i refleksjami prosto z serca.

Pamiętam ten majowy wieczór, kiedy dowiedzieliśmy się, że jesteśmy już we troje. Niedowierzanie, bo myślałam, że znów się nie udało. Jednak kilka dni wcześniej wróciłam z weekendowych rekolekcji spędzonych w pięknej okolicy i to dało mi spokój serca. Spokój, który okazał się być bardzo potrzebny. Często wyobrażałam sobie ten moment, w którym widzę dwie wyczekane kreski. Ale gdy wreszcie ten moment nastąpił zalała mnie fala takich emocji i uczuć, że ciężko to ubrać w słowa. Szczęście. Euforia. Strach przed tym, co nowe. Strach przed odpowiedzialnością. Bo wiedziałam, że od tej chwili odpowiadam już nie tylko za siebie. I powoli, bardzo powoli docierać do mnie zaczęło, że spełniło się jedno z moich największych marzeń: być mamą.


Zawsze z zachwytem patrzyłam na kobiety w ciąży. Na te zaokrąglone brzuchy i spokój jaki z nich emanował. Wydawały mi się tak wyjątkowo piękne. Marzyłam o tym, by być mamą. By móc od pierwszych chwil otaczać moje dziecko miłością. Dziecko wyczekane, wymodlone i kochane od samego początku. Z niecierpliwością oczekiwałam aż Maleństwo będzie rosło i powiększało mój brzuch. Bym mogła go objąć, pogłaskać, tulić. Pierwszy trymestr ciąży minął mi bardzo spokojnie, nie doskwierały mi jakieś przykre dolegliwości. Jedyne co - to mogłam spać cały dzień. Na siedząco, na stojąco, oczy odmawiały posłuszeństwa i domagały się snu. A potrzeba ta była tak silna, że nie dało się jej ignorować. Tak, jakby organizm przeczuwał ile wysiłku go czeka i zaplanował korzystać z odpoczynku, póki to jeszcze możliwe. W ciągu tych pierwszych miesięcy oswajałam się z myślą, że stałam się domem dla rozwijającego się we mnie nowego człowieka. I aż ciężko czasem było mi wyobrazić sobie, że nie jestem sama, że we mnie jest dziecko. Żywe. Prawdziwe. Cudowne. Już wtedy pragnęłam jak najlepiej dla tego Maluszka. Martwiłam się przed każdym badaniem i czekałam na dobre informacje. Pamiętam, gdy pierwszy raz usłyszeliśmy bicie serca. Szybkie, miarowe. Serce naszego dziecka. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy czy pod moim sercem mieszka Laura czy Kubuś. To nie było ważne. Ale ogromnie ucieszyłam się na myśl o tym, że będę mamą dziewczynki. Mamą kobiety. Pokochałam ją do granic możliwości.


Mimo, że jestem już mamą, że moje dziecko jest na świecie, to wciąż nie pojmuję tajemnicy życia. Tajemnicy poczęcia. Niepojętym jest dla mnie jak to możliwe. Jak to wszystko zostało stworzone. Że z takiej maleńkości rozwija się człowiek. Prawdziwy. Taki, jak my. I rozwija się w ciele kobiety, w jej organizmie, pod jej sercem. Rozwija się inne serce, rączki, nóżki, maleńkie ciałko. Niesamowity to stan. Wyjątkowy. Błogosławiony. Tak... bo to ogromne błogosławieństwo móc nosić w sobie życie. Troszczyć się, uczyć się miłości, jakiej wcześniej nie znaliśmy. Błogosławieństwo ale też ogromna odpowiedzialność. Bo przecież mówimy o ludzkim życiu. Tak bardzo zależnym od nas. Bezbronnym, niewinnym, kruchym. Błogosławieństwo dawania życia - coś ogromnego i niepojętego.


Ciąża mnie wyciszyła. Przewróciła mój system wartości. A może raczej - poukładała. Pamiętam czas wczesnej wiosny. Biegałam, dużo pracowałam, jeździłam z jednego końca Warszawy na drugi, przejeżdżałam pół Polski do innej pracy w poradni, kończyłam pisać magisterkę i modlić się o to, by udało mi się obronić na czas. Byłam zmęczona, bardzo zmęczona. Mówiłam mojej przyjaciółce w żartach, że musiałabym zajść w ciążę, żeby zwolnić. Wtedy po prostu coś innego byłoby ważne. Ktoś inny. Żartowałam, a jednocześnie pragnęłam tego bardzo. I stało się. Przewartościowałam wszystko. Postawiłam na rodzinę. Nie żałowałam, że muszę odłożyć rozwój zawodowy na bok. Chociaż jeszcze w ciąży starałam się korzystać z formy i jeździłam na konferencje naukowe, prowadziłam pojedyncze terapie. Ale zwolniłam. Miałam czas na odpoczynek. Na odrobinę snu. Na nieśpieszne poranki. Na myślenie o tym jak jest i jak będzie. Żałuję jednego. Że nie zwolniłam jeszcze bardziej. Że nie celebrowałam każdej chwili tak, jak sobie zaplanowałam. Wciąż powtarzałam sobie, że dziewięć miesięcy to tak dużo czasu. Ani trochę! Czas ten ucieka jak szalony i nawet nie wiem, kiedy się skończyło. 


Więc jeśli bycie błogosławioną jest jeszcze przed Tobą, to posłuchaj mojej porady i zwolnij jeszcze bardziej niż planujesz. Odpocznij jeszcze bardziej. Śpij więcej. Ciesz się tym stanem. Przyznam szczerze, że są dni, kiedy tęsknię za tym czasem. Za tymi delikatnymi muśnięciami, kopnięciami, co jest niesamowitym doświadczeniem. To tylko błogosławieństwo może nam dać. I gdy teraz wspominam ten stan, wyjątkowy stan i to, jak się wtedy czułam to mogę to nazwać jednym właśnie słowem: błogosławieństwo. I to właśnie błogosławieństwo powiększa zasoby naszej miłości, daje nam zdolność kochania inaczej, mocniej. To błogosławieństwo sprawia, że matka nawiązuje wyjątkową i niepowtarzalną więź ze swoim dzieckiem. Więź nie do opisania słowami. Stąd nie bez powodu bycie w ciąży określa się stanem błogosławionym. Tak jest. I wdzięczna jestem niesamowicie, że mogłam tego doświadczyć. 

I mimo, że był to z pewnością jeden z najbardziej wyjątkowych okresów mojego życia, to za nic nie zamieniłabym tego, co mam teraz. Tego bycia razem. Nareszcie.


You Might Also Like

14 komentarze

  1. Cieszę się i dziękuję Bogu, że jestem... KOBIETĄ.
    Dziękuję Marto za podzielenie się tą wielką tajemnicą kobiecości :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diano, ja również jestem za to niesamowicie wdzięczna. To wielki DAR być kobietą :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Szkoda facetòw, że nie mogą doświadczyć tego co my, choć gdyby mieli rodzič, to pewno ludzkość by wymarła. Ja z nostalgią wspominam moją pierwszą ciàżę, gdy wszystko było takie niespieszne, spokojne. Drugą straciłam, a z trzecią też nie było łatwo, bo musiałam dotrzymać kroku ruchliwej 2 -latce. Piękny czas, to planowanie, kupowanie ciuszkòw, wòzka, wyobrażanie sobie jakà bédé wspaniałą mamà. Teraz trzeba starać się, by tym wyobrażeniom sprostać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, tego mężczyźni mogą nam zazdrościć: noszenia pod sercem dziecka, kopnięć, ruchów, tej pięknej więzi. Podejrzewam że moja kolejna ciąża -jeśli Bóg da- też będzie inna, już nie taka spokojna, bo z Laurą u boku. Trzeba być wdzięcznym za ten czas, który jest nam dany. Czas ciąży i czas wychowania:)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Martus ja tego błogosławieństwa doświadczyłam trzykrotnie i każde z nich było zupełnie inne. Każda ciąża była przeżywana z inną dojrzałościa z innym nastawieniem i z innym spokojem domowym jaki panował.����Za to teraz mam okres problemów 13 latka dwóch 11 latków i 6 latki. Wrażenia nieopisane choć czasem męczące.Ale jednego jestem pewna,że warto było. Dziękuję Bogu za każde doświadczenie i radość z bycia mamą a Tobie dziękuję za powrót do cudownych wspomnień buziaczki dla całej Twojej rodzinki i życzę dużo błogosławieństwa Bożego ������

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Alu! Dziękuję za podzielenie się swoimi odczuciami, tym bardziej, że jest już Pani doświadczoną Mamą wspaniałych dzieci! :) Faktycznie jest za co Panu Bogu dziękować, bo bycie Mamą to wielki dar i błogosławieństwo :)

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. Kurczę napisałaś coś, o czym trochę zapomniałam. To jest bardzo wyjątkowy czas i trzeba się nim cieszyć bo minie bardzo szybko. Ja niestety cały czas się martwię,że coś może być nie tak, że coś się stanie. Najchętniej bym chodziła na usg co drugi dzień :-) dziękuję bardzo za post i czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę napisałaś coś, o czym trochę zapomniałam. To jest bardzo wyjątkowy czas i trzeba się nim cieszyć bo minie bardzo szybko. Ja niestety cały czas się martwię,że coś może być nie tak, że coś się stanie. Najchętniej bym chodziła na usg co drugi dzień :-) dziękuję bardzo za post i czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agato doskonale wiem, co czujesz. Jestem logopedą, w trakcie studiów bardzo dużo mówiono nam o rozwoju dziecka już w okresie prenatalnym. Wiele dzieciaczków z trudnościami widziałam, odwiedzaliśmy oddział patologii noworodków, także napatrzyłam się, nasłuchałam się i ogromnie ciężko było mi wyciszyć się, uspokoić i wyrzucić z głowy wszystkie złe myśli. Ale jakoś trzeba :) Ja usg miałam bardzo rzadko, aczkolwiek też chciałabym móc podglądać częściej co tam u Maluszka słychać :)

      Usuń
  7. Piękny post.:) ja, co moze dziwne, czasem rozmawiam ze swoim bejbikiem i nie mogę doczekać się dnia, kiedy zamieszka pod moim sercem. :) mi przyjdzie jeszcze poczekać, bo ślub za dwa lata. :)
    Jak wszystko dobrze pójdzie, też zostanę logopeda, a na razie mecze sie z gramatyka opisowa. :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och ta gramatyka opisowa: część fonetyczną bardzo lubiłam! Natomiast typowa gramatyka przychodziła mi już opornie niestety :) Ale zawód ciekawy, satysfakcjonujący, więc dużo dobrego przed Tobą :)
      Pięknych przygotowań przedślubnych, warto wykorzystać każdą chwilę :)

      Usuń
  8. Tych momentów - uslyszenia od lekarza, że jestem w ciąży (test testem, ale jak to lekarz głośno powie, to zupełnie inne wrażenie jest:)), oglądania bąbla na usg, czucia ruchów i widoku skaczącego brzucha - żadnemu facetowi bym nie oddała, naprawdę mogą nam zazdrościć. Ciąża to był najdziwniejszy czas w moim życiu.;) Patrzę na synka i nadal nie mogę uwierzyć, że daliśmy komuś życie. I że miałam CZŁOWIEKA w brzuchu. Kosmos.:) Pierwszy trymestr co prawda miałam taki, ze nie moglam się wtedy oprzeć wrażeniu, ze słowa "stan błogoslawiony" to ironia i jakiś ponury żart.:p Za to poród był dla mnie pięknym i wręcz magicznym przeżyciem, nie ma dnia, żebym go nie wspominała.

    Połóg się jeszcze nie skończył, a ja się już drugiego dziecka doczekać nie mogę.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój poród był potwornie trudny. Ale piękny. Sam czas parcia i tych emocji, że zaraz Laura będzie, jest nie do opisania. Wtedy byłam silna! Za to cała ciąża spokojnie, bezproblemowo, pierwszy trymestr łagodnie a potem tylko cieszyłam się rosnącym brzuchem, za którym teraz ogromnie tęsknię! (za ciążowym oczywiście, bo duży to mam cały czas :D )

      I w sumie.. jestem gotowa na kolejne dziecko. W swoim czasie :)

      Usuń

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images

Instagram

Subscribe