Suknia ślubna

10:31:00


Charlotte jest właścicielką eleganckiego salonu mody ślubnej w Birmingham. Wyszukiwanie niezwykłych sukien dla panien młodych to jej pasja. I dar. Ale gdy sama zostaje narzeczoną, nie potrafi znaleźć dla siebie sukni. Nie potrafi czy nie chce? A może rzecz w tym, że zamierza poślubić niewłaściwego mężczyznę?

Szukając odpowiedzi na te pytania, Charlotte nieoczekiwanie dla niej samej kupuje na aukcji charytatywnej stuletni, zniszczony kufer. Wewnątrz znajduje suknię ślubną. Skąd się tam wzięła? Dla kogo została uszyta? Charlotte próbuje zbadać historię sukni. Odnajduje kobiety z nią związane. A to nie pozostaje bez wpływu na jej życie. Emily w 1912 roku. Mary Grace w 1939. Hillary w 1968. I Charlotte w 2012. Cztery kobiety i jedna suknia. Historia każdej z nich mówi o miłości, wierze, odwadze. O zaufaniu i przeznaczeniu.


Tak opisuje książkę autorka, wprowadzając nas powoli w inspirujący świat bohaterek. Nie chcę opisywać Wam żadnego szczegółu, opowiadać dokładnie o historiach bohaterek czy przytaczać fragmentów z książki. Jeśli ktoś z Was zechciałby po nią sięgnąć chciałabym, aby mógł ją odkrywać i zachwycać się strona, po stronie, tak jak ja. Aby wszystko było dla niego niespodzianką. Ta "recenzja" będzie jedynie spisem moich odczuć, refleksji i lekką zachętą, by zagłębić się w świat tej lektury.


Na "Suknię ślubną" szykowałam się od bardzo dawna. Zobaczyłam ją gdzieś i zachwyciłam się od pierwszej chwili. Tytułem, okładką...od razu wiedziałam, że to nie będzie zwykła książka, którą przeczytam i odłożę na półkę. Pewnego wtorkowego wieczoru mama wysłała mi informację z pewnej internetowej księgarni, że tylko tego dnia można kupić "książkę dnia" o połowę taniej. Książką dnia była akurat "Suknia ślubna". Nie czekałam ani chwili, zamówiłam i niecierpliwie wyczekiwałam przesyłki. Pamiętam jak bardzo się ucieszyłam, gdy wreszcie wzięłam ją do rąk. Byłam już po ślubie, była to więc moja druga suknia ślubna. Wprawdzie papierowa, jednak nie mniej wyjątkowa.

Są takie książki, które porywają od pierwszej strony. Są takie, przez które trzeba się troszeczkę przebić. Ta zdecydowanie należy do pierwszej kategorii. Od pierwszego zdania stałam obok Charlotte, ramię w ramię, jakbym chodziła za nią jak cień i uczestniczyła we wszystkich jej perypetiach. I tak doskonale rozumiałam jej pragnienia, marzenia. Co więcej, od początku odnosiłam wrażenie, jakbym znała bohaterki od lat! Rzadko kiedy spotykałam się z czymś takim czytając jakąś książkę. Tutaj, od pierwszej chwili, czujemy się tak, jakbyśmy brali udział w jakiejś wyjątkowej historii. 


Rachel Hauck swym lekkim piórem buduje niesamowite emocje. Każda sytuacja opisana jest tak realnie, i jest tak rzeczywista, że przyprawiała często o szybsze bicie serca. Innym razem powodowała wzburzenie. Mój mąż uśmiechał się za każdym razem gdy podnosiłam głowę i zdezorientowana mówiłam: "Nie, nie może tak być, przecież ona kocha kogoś innego!" . Ta książka to po części romans - jest miłość, o którą trzeba walczyć. Po części książka kryminalno-detektywistyczna, bo badanie historii sukni czyta się z zapartym tchem (mimo, że nikt nikogo nie zabił, więc typowym kryminałem to to nie jest, ale emocje wzbudza równie silne). 

Książka mnie urzekła, oczarowała i nie mogłam się od niej oderwać. Czytałam rano, wieczorem, w autobusie, na przystanku, a nawet idąc chodnikiem (cud, że kątem oka obserwowałam jeszcze zielone światło!). A gdy skończyłam... poczułam się tak, jakby coś się właśnie skończyło. Westchnęłam cicho "Och!" i wiedziałam, że kiedyś sięgnę po nią raz jeszcze. 

To książka "o miłości, wierze, odwadze". Uczy jak kochać, uczy tego, że jeśli miłość jest prawdziwa, to prędzej czy później wygra. Uczy wiary, że to, co nas spotyka jest darem, że wszystko ma swój sens, że wszystko będzie dobrze. Uczy wiary ale i zaufania Bogu. Uczy odwagi w spełnianiu swoich marzeń, ale i ogromnej odwagi w walce o tę prawdziwą miłość. O tym, że czasem trzeba coś zburzyć, żeby odbudować na nowo. Że trzeba czasem coś stracić, aby docenić jak bardzo jest to dla nas ważne.


Gdybym chciała wyłapać najbardziej poruszające zdania, sentencje, przesłania, musiałabym zakreślić i pozaznaczać niemalże całą książkę. Na każdej stronie znajdziemy coś, co wzrusza, co skłania do refleksji nad wartościami, nad życiem, nad miłością. Płynnie przeplatające się historie czterech kobiet krzyczą wręcz pytaniem: Miłość czy rozsądek? Dla mnie zawsze jest to miłość. Zawsze wszystko jest z miłości

Jeśli ta książka trafi w Twoje ręce wierzę, że pochłonie Cię bez reszty. Z pozoru lekka, przyjemna, tak naprawdę przenika głęboko i pozwala doświadczyć piękna. Mam nadzieję, że zachwycisz się nią równie mocno. Polecam całym sercem i coś czuję, że niedługo znów zacznę odkrywać ją na nowo.





You Might Also Like

13 komentarze

  1. Może kiedyś nabędę :)
    Ostatnio założyłam sobie kartę biblioteczną w miejscowości, w której mieszkają moi teściowie i w której ja również się zameldowałam. Szukałam czegoś z serii "Outlander" Diany Gabaldon, ale dostałam inną książkę tej samej autorki - "Lord John i sprawa osobista". Muszę przyznać, że nie należę do osób "namiętnie czytających", ale wciągnęła mnie mocno... :) Oby tylko nie skończyło się tak jak w przypadku "Jedz, módl się, kochaj", bo też przeczytałam do połowy i zostawiłam... Hmm.. w sumie tak samo było z "Grą o tron"... :/ I z lekturami w liceum też... Coś chyba ze mną nie tak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, jeśli obawiasz się zostawienia książki w połowie to już teraz powiem Ci, że tej książki nie da się odstawić :) Też czasami zabierałam się za książki, które z początku mnie fascynowały aż nagle stop, i nie mogłam dalej przebrnąć. Tutaj zupełnie inaczej, czytasz jednym tchem, w max dwa dni jeśli czytałabyś non stop tak jak ja ;)

      Polecam, jest naprawdę zachwycająca. Zwłaszcza dla kobiet wierzących, bo i sam Bóg pojawia się tam nie raz nie dwa :)

      Usuń
  2. po takiej recenzji to nie ma innej opcji jak tylko przeczytać! mój klimat! a teraz wieczory dłuższe, jesienne... w sam raz na czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a że zaraz jest nasza rocznica ślubu to już chyba wiem jaki prezent chcę! :)))))

      Usuń
    2. Piękny prezent wybrałaś :) Naprawdę warto :)

      Usuń
  3. Lubię takie historie. Chętnie bym przeczytała!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam :) Pochłoniesz ją szybko jeśli tylko zaczniesz czytać :)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. To baardzo się cieszę, naprawdę warto ją przeczytać :)

      I dzień dobry, miło mi Cię gościć! :)
      P.S. Trzymam kciuki za Twojego bloga :)

      Usuń
  5. Wiesz Marto Twoja wrażliwość sprawiła że czuję jakbym na tym blogu znalazła pokrewną duszę, piszesz tak że rozumiem Cię doskonale. Na dodatek okazuje się że mamy wspólnych znajomych. Co za niespodzianka, Ty chyba też należysz do FDNT :) Pozdrowienia!
    PS. Ja studiuję w Nysie ;)
    Lubię takie przypadki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojaaa!! Takie "Przypadki" (choć ich nie ma), są najlepsze!
      Do FDNT nie należę, ale wspieram całym sercem :)
      Studiujesz w Nysie? Mamy wspólnych znajomych?! Ale rewelacja :) Można powiedzieć, że ja pochodzę prawie z Nysy, tam miałam całą moją edukację :)

      Cieszę się ogromnie, że tu zagościłaś!

      Usuń
    2. Aktualnie jestem na wymianie za granicą, ale tak, tam jest moja uczelnia macierzysta a pochodzę z Kotliny Kłodzkiej :)
      Tak Wojtek wspólny znajomy (ten co się niedawno ożenił) :)

      Usuń
    3. Wojtek i Asia! :)
      Ojej, ale ten świat jest mały :) :)

      Usuń

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images

Instagram

Subscribe