Tygodniowe dobroci ~ 7 ~ | ...i ciasto bananowe 'Banana Bread'

15:03:00


Tak. Wiem. Zaniedbałam pisanie i to bardzo. Ciągle jednak walczę ze zorganizowaniem swojego życia. Mam nadzieję, że szybko mi się to uda i zaprzyjaźnię się z moim kalendarzem. Tymczasem zachwycam się jesienią, kocham mój dom coraz bardziej i staram się być szczęśliwa. I mam dziś dla Was kolejną serię dobroci...

Lubię te niedzielne popołudnia. Z kubkiem ciepłej kawy z wanilią, cynamonem i mleczną pianką. Gdy za oknem świeci słońce mimo obniżonej temperatury. Gdy wiem, że jestem w domu. Moim domu. Naszym domu. Uczę się życia. Uczę się organizacji. Uczę się dbania o wszystko. Nie jestem jeszcze perfekcjonistką. Ba! Jeszcze wiele mi do tego brakuje. Chciałabym umieć sobie wszystko zaplanować. Ugotować obiad z wyprzedzeniem. Umieć wykorzystać go przez następne dni robiąc kolejne pyszności. Moja mama tak potrafi. Ja jeszcze nie. Chciałabym być zorganizowana, nie stawać w korkach i nie spóźniać się, bo bardzo tego nie lubię. Chciałabym umieć siadać wieczorem z kalendarzem i patrzeć co mam do zrobienia. Mój mąż tak potrafi. Ja jeszcze nie. Wielu rzeczy jeszcze nie potrafię. Ale chcę się nauczyć. Chcę, żeby mój dom był przyjazny dla innych. Żeby był przyjazny dla nas. Żeby był piękny, ciepły i żeby miłość unosiła się w powietrzu. Chciałabym, żeby nasz dom świadczył o tym, kim jesteśmy. A żeby tak było dom nie musi być bogato zdobiony, mieć najdroższe wyposażenie. Jeśli coś robimy z sercem, zawsze będzie pięknie. Nasz dom jest naszym domem, ale w rzeczywistości nadal jest wynajmowanym maleństwem, jako coś przejściowego. Ale jednak to dom, w który chcę włożyć serce. Czy mi się udaje? Mam taką nadzieję.






Jak już zdążyliście zauważyć śledząc moje wpisy - bardzo często piszę o domowym życiu, o domu samym w sobie. Dlaczego? Bo to miejsce, w którym żyję, które zawsze będzie ważne. Staram się za każdym razem przekonywać Ciebie, mój drogi czytelniku, że warto pokochać swój dom. Chciałabym, aby i dla mnie i dla Ciebie powiedzenie "Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej" nabrało prawdziwego sensu. Żeby naprawdę tak było. Żebyś kochał wracać do domu po ciężkiej pracy, intensywnym dniu na uczelni, po długim wyjeździe lub po prostu, po krótkim spacerze. Spraw, by Twój dom był miejscem miłości.

~~ ~~ ~~ ~~ ~~

Zachwycam się jesienią. Póki co pogoda naprawdę nas rozpieszcza, słońce nie przestaje świecić, niebo bezchmurne. Pięknie. I nawet nie szkodzi, że zimno. Rano wychodząc z domu otula mnie chłodne, ale orzeźwiające powietrze. Staję w słońcu, żeby troszkę mnie ogrzało i aż lepiej rozpoczyna się dzień. W sobotę planowałam wielkie sprzątanie. Jednak widząc jak pięknie zaczyna zachodzić słońce chwyciłam aparat i wyszłam w poszukiwaniu kolorowej jesieni. Odkąd się przeprowadziliśmy, bezskutecznie próbowałam dotrzeć na Fort Bema. Tym razem mi się udało. I tak bardzo się cieszyłam! Tyle dzieci na placu zabaw, tyle spacerujących rodzin. Żałowałam, że mój mąż musiał być w pracy. Zawsze mam tak, że jak jestem w jakimś pięknym miejscu, od razu chciałabym mu wszystko opowiedzieć i pokazać. No cóż, starałam się opowiedzieć wszystko zdjęciami. Następnym razem pójdziemy na wspólny spacer. 






Pięknie, prawda? To była najlepsza decyzja, jaką podjęłam tego popołudnia. No, może zaraz po upieczeniu ciasta :) . A Ty zaprzyjaźniłaś/eś się już z jesienią? Poszedłeś na spacer? Odetchnąłeś od zgiełku miasta? No, chyba, że masz to szczęście mieszkania w spokojnej okolicy. Wiesz... ja też jestem zabiegana i zapracowana i wciąż biegam z jednego końca Warszawy na drugi. Ale przychodzi taki moment, w którym trzeba powiedzieć: halo halo, odpoczynek. To był mój cudowny odpoczynek! Wróciłam do domu z rumieńcami na chłodnych policzkach. I czułam się wspaniale!

~~ ~~ ~~ ~~ ~~

Pisałam już na początku, że mimo iż daleko mi do domowego perfekcjonizmu, staram się jak umiem. Lubię piec. Z różnym skutkiem w prawdzie, bo udało mi się "przypiec" zbożowe ciastka i w efekcie nie wyszły takie, jak sobie wyobraziłam, ale niektóre wypieki wychodzą mi całkiem dobrze. W sobotę upiekłam "Banana Bread", chlebkowe ciasto bananowe. I to była ta kolejna dobra decyzja sobotniego popołudnia, bo wyszło tak, jak miało być. Czyli pysznie!


Przepis zaczerpnęłam z bloga Szusz. Dlatego właśnie tam Was odeślę, jeśli jesteście zainteresowani. Na stronce znajdziecie przepis i film z wykonaniem. ~~ http://szusz.com.pl/jedzenie/banana-bread-czyli-chlebek-bananowy/ ~~ Ciacho bardzo proste i faktycznie z serii "nie może się nie udać". Wyszło miękkie, świeże i delikatne. Skoro mi się udało to Wam z pewnością też się uda. Przyjemnie zajadać do popołudniowej kawki lub herbatki.

~~ ~~ ~~ ~~ ~~

Pisałam już, że jestem szczęśliwa? Albo, że przynajmniej staram się taka być? Jeśli nie, to powtarzam to po raz kolejny. Jestem szczęśliwa. A kilka dni temu minął nam pierwszy miesiąc małżeński. I to nie prawda, że miodowy jest tylko pierwszy miesiąc. Bo miodowe może być całe małżeńskie życie. Już o tym pisałam, że to tylko od nas zależy jak przeżyjemy nasze życie, jak wykorzystamy każdą daną nam chwilę. I nie mówię tu tylko o małżeństwie, ale po prostu o życiu każdego człowieka, jakie by ono nie było. W miesiąc po ślubie wyciągnęłam wszystkie kartki, które wreszcie udało nam się zabrać do Warszawy. I będę je czytać i czytać, bo są piękne. Niektóre naprawdę chwytają za serce i pewnie jeszcze będę się tym z Wami dzielić.


I będę walczyć każdego dnia, by szczęście się nie kończyło i żeby miłość się nie kończyła. Bo to nie jest tak, że wszystko przyjdzie samo. Trzeba się starać, trzeba okazywać miłość, trzeba we wszystkim wzrastać.

~~ ~~ ~~ ~~ ~~

Kiedyś na facebook'owym profilu publikowałam jeden z utworów niesamowitego muzyka. Piękny, subtelny, idealny na wieczorne chwile odpoczynku:

Olafur Arnalds
"This place is a shelter"
(polecam każdy utwór z serii "Living Room Songs")


Prócz tego, że jestem logopedą, dane mi być również muzykiem (mimo, że nie praktykuję tego na codzień i nie studiuję w tym kierunku). Wiele lat szkoły muzycznej ukształtowało mój charakter i wrażliwość. Uwielbiam każdą chwilę, gdy mogę znowu grać, śpiewać, tworzyć muzykę. Nie wyobrażam sobie bez niej życia. Gdy poznałam twórczość Olafura, zachwyciłam się. A gdy dotarłam do "Living Room Songs" przepadłam całkowicie. Od zawsze marzyłam, żeby choć czasem, wieczorami spotykać się z przyjaciółmi - muzykami i grać, śpiewać, słuchać, chłonąć każdy dźwięk. Jak kiedyś zamieszkamy wszyscy w okolicach jednego miasta, będę chciała coś takiego rozpocząć. I wiecie co? Moje marzenie się spełniło!
Byliśmy ze znajomymi umówieni na domowe spotkanie. Pamiętam, że miałam ciężki dzień, pracę po drugiej stronie Wisły i kilka razy dzwoniłam do męża marudząc, że chyba jednak nie pojadę, że przecież i tak się spóźnię, że jestem zmęczona. Patryk powiedział tylko: "Zrobisz jak zechcesz, ale wiem, że jak nie pojedziesz, to będziesz potem żałowała". Pojechałam. I było cudownie! Było przyjaźnie, domowo, ciepło i muzycznie! Były nuty, śpiewanie i słuchanie najpiękniejszego utworu (o nim kiedyś kiedyś) z zamkniętymi oczami. Serce drżało! I właśnie wtedy, mając zamknięte oczy zrozumiałam, że spełniło się moje marzenie o domowym muzykowaniu (dziękuję Ci Panie Boże!).  

Jaki z tego morał?
Czasem warto przełamać swoje słabości. 
Bo nigdy nie wiesz, kiedy spełni się 
jedno z Twych największych marzeń!


You Might Also Like

7 komentarze

  1. Każdego dnia chyba trzeba przełamywać samego siebie i swoje słabości, problemy, trudności... Wciąż się tego uczę. Jednak o ile łatwiej jest po prostu usiąść sobie obok swoich problemów i nic z nimi nie robić. Zaczyna docierać do mnie to, że jeśli nic z tymi słabościami się nie robi, nie próbuje z nimi walczyć, to one zawsze będą istniały i uprzykrzały nam życie. Ważne, by zrobić cokolwiek w tym kierunku.
    Też zawsze lubiłam śpiewać hihi, choć najlepiej to mi wychodzi tylko pod prysznicem :)

    Z jesienią się już zaprzyjaźniłam. O dziwo w Trójmieście zaczęła się bardzo ładnie i ciepło :) Oby tak dalej.

    A mój dom... Mój DOM zawsze będzie w Bieszczadach i to się chyba nie zmieni nawet, gdy wybudujemy swój własny... Po prostu. Ale.... przecież zawsze mogę mieć dwa domy :) Ten, w którym obecnie mieszkam z Mężem i ten, w którym się wychowałam. W tym obecnym mam bzika na punkcie kwiatów :D Naliczyłam właśnie 18 roślin doniczkowych + 5 donic na balkonie ;) Sprawia mi przyjemność obserwowanie jak rosną. Ostatnio mój storczyk (Phalenopsis) zaczął wypuszczać nowy pęd, a jeden z kwiatow okazał się "mutantem" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa domy? Jak najbardziej! Poza tym, nie dziwię Ci się. Gdybym wychowała się w Bieszczadach, chyba żadne miejsce nie umiałoby temu dorównać :)

      O widzisz - zapomniałam napisać o tym, że mam bzika nawet nie tyle na punkcie kwiatów, choć to też, co w ogóle na punkcie rzeczy do domu. Wolę kupić coś do domu niż sobie: kolejny koc, świeczkę, doniczkę.
      Pod domem stoją takie dwa "namioty" z kwiatami i co przechodzę obok nich to aż mnie korci. Tym bardziej, że codziennie część kwiatków jest przeceniona. No ale muszę się hamować. Póki co nie mam ich za wiele, ale jednak są. I marzy mi się storczyk! Muszę sobie kiedyś taki sprawić :)

      Usuń
  2. Bardzo klimatyczne gadżety i atmosfera:)
    Fakt, nieważne gdzie i jak, ważne z kim. Z domem trochę podobnie jak z ludźmi: nie szata zdobi człowieka, najważniejsza jest atmosfera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi niestety nie udało się jeszcze porobić jesiennych zdjęć. Wszędzie zielono.

      Usuń
    2. Święta prawda: "Nie szata zdobi człowieka". Ja twierdzę, że ważne jest serce domu. A wtedy - jakby nie wyglądał - zawsze będzie ostoją i przyjaznym miejscem dla każdego :)

      Powodzenia w szukaniu jesieni :)

      Usuń
  3. Pięknie piszesz o domu, o tym co dla Ciebie znaczy i co tak na prawdę jest ważne. Łatwo się pogubić w dzisiejszych czasach, wszystko musi być na wysoki połysk i perfekcyjne. Dla mnie dom tworzą właśnie takie ciepłe szczegóły jak kwiatki, świeczki, zdjęcia i pamiątki. Taka prostota. Dzięki Tobie uświadomiłam sobie, że też się mogę uczyć tego wszystkiego, nie muszę być od razu idealną gospodynią tylko dlatego, że jestem kobietą (a tego niektórzy wymagają). Wszystko w swoim czasie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Nawet nie wiesz jak miło mi to czytać. :)
      To prawda, wszystko goni, byleby do perfekcyjności i ideału być jak najbliżej. A czasem trzeba się zatrzymać i zrobić pięknym to, co mamy :)

      Pozdrawiam Cię mocno!! :)

      Usuń

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images

Instagram

Subscribe