ŚWIAT (NIE)IDEALNY

22:36:00


"Wy to nie macie żadnych problemów". "Jak tak patrzę i czytam to mam wrażenie, że u Was zawsze tak słodko i idealnie". Nie raz to słyszę. Że ten świat nasz domowy taki idealny, taki nieskazitelny. Że to świat, w którym nie znamy słowa "problem", "kłopoty", "niepowodzenia". Dziś cała prawda, czarno na białym o tym, że daleko nam do ideału i marzyłabym o tym, by w życiu nie było żadnych problemów i żebyśmy zawsze mieli z górki. Niestety. Czasami los nas zaskakuje i nie zawsze jest tak, jakby się chciało.

Blogosfera jest takim wytworem, w którym możemy w pewien sposób kreować nasza rzeczywistość, pokazywać taki świat, na jaki mamy ochotę. Pozwala też dzielić się naszą codziennością, albo chociaż jej małą cząstką. I tak to już jest, że najchętniej dzielimy się tym, co... dobre. Tym, co radosne, co łagodzi, wywołuje uśmiech, skłania do pozytywnej refleksji. I to chyba jest rzecz bardzo naturalna. Chęć dzielenia się tym, co dobre. Taki również był mój zamysł. Pokazywać Wam tę cząstkę naszej codzienności od dobrej strony, tej słonecznej, pełnej uśmiechów i radości. Inspirować Was do tego, by zawsze i wszędzie szukać dobra i by to dobro rozsiewać po świecie, bo - jak bumerang - czynione dobro zawsze do nas powróci. Lecz ani przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, aby pokazywać Wam nasz świat wyidealizowany, bezproblemowy... Naturalną rzeczą jest, że bardzo prywatne i intymne sprawy zostawiamy dla siebie, a jeśli się nimi dzielimy to jedynie z najbliższymi osobami. A problemy i trudności z pewnością do bardzo prywatnych i intymnych spraw należą. I dziś idealnie nie będzie. I bezproblemowo też nie. Niestety...


Czasami chciałabym, żeby nasze życie było bezproblemowe. Żebyśmy nigdy nie musieli złościć się na siebie. Niestety jesteśmy tylko ludźmi i co jakiś czas zdarza się trudniejsza wymiana zdań. Zdarza się, że zamiast uśmiechu i miłości ofiarowujemy sobie oschłe spojrzenia. Że nie mamy ochoty rozmawiać, bo jesteśmy tak zmęczeni, że wieczorami zajmujemy się swoimi sprawami i idziemy spać. Że nie rozumiemy do końca swoich potrzeb, poglądów, złościmy się na swoje nawyki: na rozrzucone ubrania, na głośne zmywanie naczyń, gdy akurat dziecko zasnęło, na bałagan w kuchni, na wszystkie te z pozoru nieważne rzeczy. Chciałabym, żeby nasi bliscy byli zawsze szczęśliwi. Żeby nie dotknęła ich choroba i życiowe problemy. Niestety, choroba przywędrowała i do naszej rodziny, problemy dotykają każdego z naszych bliskich - większe lub mniejsze, lecz są. Chciałabym, żebyśmy nie musieli podejmować poważnych decyzji. Żeby wszystko było proste, przejrzyste, łatwe. Niestety tak nie jest. Jesteśmy w trakcie podejmowania trudnych życiowych decyzji, które będą miały wpływ na całą naszą przyszłość. Czasami siadamy, zmartwieni i nic już nie mówimy. Albo rozmawiamy po raz kolejny o tym, że nie ma do końca dobrej decyzji. Każda moneta ma dwie strony. Każda decyzja ma swoje zalety i wady. A na nas spoczywa odpowiedzialność za naszą rodzinę, za nasze dziecko. Chciałabym zawsze lekkim krokiem iść z górki, a niestety ostatnio życie prowadzi nas krętą drogą pod górę. Wierzę jednak, że na samej górze czeka na nas coś dobrego. Chciałabym, żeby nasz dom był zawsze perfekcyjny, jak z obrazka. Niestety w zastraszająco szybkim tempie wygląda jak po przejściu tornada. Bo ostatnio zmęczenie jest tak duże, że sterta prasowania rośnie. Że już nie zawsze kuchnia lśni czystością i rano wita mnie bałaganem. Że łóżko pół dnia niezaścielone, kurze nie do końca wytarte. Że zakupy nie zrobione na czas i nie mam jak ugotować porządnego obiadu. Że przestałam wstawać godzinę przed wszystkimi, żeby mieć czas dla siebie. Bo zwyczajnie nie mam siły.

I czasem, gdy tak przytłacza mnie ta ilość trudności, siadam i patrzę na to... i jestem mimo wszystko wdzięczna. Bardzo wdzięczna. Że mamy gdzie mieszkać, że mamy zdrowe i szczęśliwe dziecko, że mam Męża, który się troszczy i pracuje na utrzymanie naszej rodziny. Że mamy co jeść. Że cieszymy się sobą, mimo tego całego bałaganu. I co z tego, że czasem nie mam siły już na nic wieczorem. I co z tego, że znów nie posprzątaliśmy w sobotę łazienki. To nic. Mamy problemy, nie ukrywamy tego i niejednokrotnie serce mi się kraje, gdy patrzę na zmartwioną twarz mojego Męża, który czuje się za nas odpowiedzialny. Ale jesteśmy we wszystkim razem. I dopóki razem będziemy, i będziemy ofiarowywać sobie miłość, to wszystko pokonamy. Takie jest nasze życie. Taka jestem ja. Że nawet w tym, co trudne spróbuję znaleźć dobro. Dlatego to dobrem dzielę się z Wami, a nie trudnościami, łzami i problemami. Niestety dorosłe, odpowiedzialne życie to nie przelewki. I coraz bardziej widzę - patrząc na niektóre otaczające mnie osoby - że do takiego życia naprawdę trzeba dojrzeć, bo ktoś, kto nie doświadczył odpowiedzialności za byt rodziny, choroby, problemów w pracy, rozterek życiowych, nie zrozumie do końca jak wielką sprawą jest to dorosłe życie. Piękne. Lecz trudne. 

Mam nadzieję, że już nie usłyszę, że nasz świat taki idealny jest i bez problemów. Każdy ma problemy. Ale nie wokół nich świat się kręci. Trzeba światu nieść dobro i uśmiech. Taki mam zamiar. Bo mimo tych trudności wiele otrzymałam. W najskrytszych marzeniach nie sądziłam, że aż tyle zostanie mi podarowane. Dlatego jestem wdzięczna. A tam gdzie wdzięczność, tam jakoś łatwiej z tym co trudne się zmierzyć. Choć życzę sobie i Tobie by każdy nasz dzień niósł radość, a problemy zabierał jak najdalej, byśmy mogli w pełni cieszyć się i radować tym, co mamy.


You Might Also Like

13 komentarze

  1. powodzenia! mam nadzieję,że tych problemów będzie coraz mniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem szczęśliwa pomimo tego, co trudne nam się przytrafia. Ale to jak każdemu, nie ma chyba życia bezproblemowego. Trzeba po prostu umieć doceniać to, co mamy :)

      Usuń
  2. Nie ma ludzi idealnych, nie ma idealnego życia. Ale któż nam zabroni o takim choć chwilę pomarzyć? I bardzo dobrze, że Twoje posty są zazwyczaj pozytywne, bo uczą i przypominają, że każdy drobny gest, każda chwila to ogromny dar, który należy pielęgnować i zawsze szukać w nim tego, co dobre. Arka Noego śpiewa, że nie musisz być idealna. I choć bardzo bałagan potrafi drażnić, to naprawdę warto od czasu do czasu pozwolić mu (bałaganowi) się rozgościć. By odpocząć choć przez chwilę. Odpocząć od ciągłych prób bycia idealnym...
    Ja lubię swój nieidealny, niepoukładany świat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie tak. To jest życie. Prawdziwe. Niepoukładane. I ja też moje kocham, i dziękuję zawsze za wszystko co mam. To byłoby aż dziwne, gdyby nasze drogi były tylko usłane różami :) A może właśnie są i czasem chodzimy po płatkach a czasem przebijają się różane kolce. Dziękuję Ci za to zdanie: "Odpocząć od ciągłych prób bycia idealnym..."

    OdpowiedzUsuń
  4. Marta, pięknie to wszystko napisałaś. Życie jest usłana różami, ma piękne, pachnące kwiaty, ale ma i ostre kolce. Dziwi mnie, że ktoś może myśleć, że gdzieś jest tylko miło i słodko.... niestety tak dobrze to nie ma. Jeszcze nie spotkałam się z takim komentarzem...
    Ściskam Cię serdecznie, ucałowania dla kruszynki <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też się dziwiłam, że ktoś - choćby nawet żartobliwym tonem - sugeruje takie wyidealizowanie i brak problemów. Może za dużo dobra, do przetrawienia? Może jakaś zazdrość, że mimo trudności potrafię cieszyć się życiem i doceniać to, co mam? A może po prostu potrzeba zmącenia komuś tej radości. Nie wiem, nie wnikam, ale widocznie jakieś powody są. Choć bardziej leżą one pewnie po stronie osób, które takie uwagi czyniły. Ja cieszę się, że mam takie życie a nie inne :) A problemy ma każdy, tak jak mówisz. Nie znam nikogo, kto nie miałby żadnych trudności.

    Ściskam również i przesyłamy uśmiechy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja mama mawia, že brak problemòw to też problem, więc w tym kontekście absolutnie każdy je ma. Czasami sami je sobie stwarzamy, a czasami życie się komplikuje, los zagmatwa, znajdziemy się w nieodpowiednim miejscu w złym czasie i nieszczęšcie gotowe.
    Starsze pokolenie mòwi, obyśmy zdrowi byli, a reszta sama się ułoży i mają rację. Wiadomo, że każdy przeżywa mniejsze i większe trudności, ale trzeba nam dziękować za zdrowe dzieci, sprawne ręce i nogi, oczy ktòre widzà, uszy ktòre słyszą i Ty Marta robisz to rewelacyjnie. Polacy lubią narzekać, to taki nasz narodowy sport. Twòj blog niech idzie naprzeciw wiecznemu malkontenctwu i niezadowoleniu.

    PS. Podczytuję też inne blogi np. pisane przez matki ciéżko chorych dzieci i trudno tam znaleźć narzekanie na los. Raczej jest radość, ogromna mołošć, chęć walki o dziecko i jego lepszą przyszłość. Kto jak kto, ale one miałyby prawo narzekać, czemu więc my mamy to robić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Twoje słowa tylko umacniają mnie w tym, że warto w tym narzekaniu i trudnościach dopatrywać się tego, co dobre. Wiesz, jestem logopedą, niejednokrotnie podczas studiów - jak to na APSie bywa - byliśmy w różnych placówkach specjalnych. Wiadomo - różnych rodziców spotykałam. Ale wielu z nich miało tyle siły, energii, tyle razy zastanawiałam się skąd mają w sobie tyle siły i radości. Więc masz rację, mnóstwo w nich miłości i walki. Patrząc na nich, aż wstyd narzekać.

      Usuń
  7. A weź Ty się nie tłumacz w ogóle, pierdołami się nie przejmujesz, doceniasz to, co masz, zawsze wyciagniesz coś dobrego, zamiast sie skupiac na brakach, to owszem, masz pięknie i idealnie i bardzo dobrze.;);) jakby się skupili na dziekowaniu, to też by tak mieli, ot,cały sekret.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do czego to doszło, żeby człowiek się musiał tłumaczyć, dlaczego nie zrzędzi..;)) mnie Twój blog z baby bluesa wyciągnął, bo raz, że niósł nadzieję, że kiedyś z tego pokoju wyjdę, a dwa- zmobilizował, żeby będąc unieruchomiona przez Ssaka zamiast pomstować na lukrowane opisy macierzyństwa, dostosować się do sytuacji, cieszyć się inką i niepowtarzalną okazją obejrzenia wszystkich możliwych seriali.:p:p

      Usuń
    2. Kobieto! Ty jesteś normalnie rewelacyjna :D Dzięki za te słowa. Ja sama nie ogarniam do czego to doszło. Człowiekowi to nigdy nie dogodzisz. Masz problemy - źle. Nie masz problemów - jeszcze gorzej. Nie wiem, może komuś się polepszy jak się dowie, że mam tak normalne życie jak inni. Z tym, że cieszę się tym, co mam, dlatego wygląda jakbym po prostu żyła na wypasie zawsze. No a nie zawsze wszystko opływa w lukier. Ale meeega jestem szczęśliwa, że to moje podejście do świata wyrwało Cię z udręki bluesowej :)
      "Do czego to doszło, żeby człowiek się musiał tłumaczyć, dlaczego nie zrzędzi" - bomba!

      Usuń
    3. Żebrówka rewelacyjna, potwierdzam, i zawsze umie podnieść na duchu :)
      A Ty pisz o tym co jest dla Was ważne i piękne i o czym pisać chcesz, bo zdecydowanie nie musisz się z tego tłumaczyć:) Każdy blog ma inne zadanie i każdy się gdzie indziej odnajdzie, a tych co lubią ponarzekać i pozrzędzić zapraszam do mnie :p

      Usuń
    4. Coś Ty, Żono! Ty jesteś jedną z najsilniejszych Mam, jakie znam!! O jak dobrze, że piszesz, bo ostatnio błądziłam w poszukiwaniu Twojej strony. I się przypomniałaś :)

      Usuń

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images

Instagram

Subscribe