"Kiedyś zrozumiesz" - o dorosłości słów kilka

10:08:00



Nigdy nie zastanawiałam się poważnie nad tym, co to znaczy dorosnąć, a że ostatnio dużo o tym myślę, to dziś lekko z przymrużeniem oka o moich odkryciach. Co to znaczy dojrzeć do niektórych spraw i zrozumieć to, czego nie rozumieliśmy do tej pory? Mogłoby się wydawać, że dorosnąć to znaczy osiągnąć wiek pełnoletności. Albo może dorosnąć to znaczy zdać maturę i dostać się na studia. Może i coś w tym jest, na pewno jest to już jakiś krok w stronę dorosłości. 

Pierwsza taka myśl o byciu dorosłym pojawiła się wtedy, gdy coraz więcej znajomych zaczęło się zaręczać, zakładać rodziny, gdy stali się mężami, żonami, rodzicami. Niedługo sama dołączę do grona żon, więc w pewnym momencie ta dorosłość zaczęła zbliżać się jeszcze większymi krokami. Mimo przygotowań do ślubu, planowania, załatwiania "poważnych rzeczy" świadomość dorosłości pojawiła się dopiero niedawno, w momencie gdy...

...zrozumiałam moją mamę :)

Moja mama często mówiła: "Jak będziesz dorosła to zrozumiesz". "Pogadamy jak będziesz miała swoje dzieci, to zrozumiesz." No i przyznam się Wam, że właśnie przechodzę etap tego rozumienia (pomijając dzieci, bo ich jeszcze nie mam :) ). Nie będę dziś pisać o rozumieniu spraw ogromnej wagi, ale o zrozumieniu czegoś, co dawniej było dla mnie czarną magią.
Powoli rozglądaliśmy się z P. za mieszkaniem, żeby przed ślubem zdążyć się urządzić i przygotować. Udało się wyjątkowo szybko - mieszkanie już jest! Rozpoczął się szał przystrajania, dekorowania, robienia "po naszemu". I tu zaczyna się moje oświecenie, kiedy zrozumiałam, że chyba już jestem dorosła, bo...

1. Dobrowolnie, i nawet z zapałem, zabieram się za porządki. I nie mówię "no ale po co? zaraz, za chwilę". Z natury - aż wstyd się przyznać - mam tendencje do szybkiego robienia bałaganu. Idzie mi to w mgnieniu oka. Zawsze powtarzałam mojej mamie, że "to tak chwilowo tylko, bo jak będę miała swoje mieszkanie to zawsze będzie porządek" - póki co się tego trzymam i mam nadzieję, że zawsze będę taka gorliwa. 

2. Nigdy nie rozumiałam dlaczego moja mama tak lubi chodzić po tych wszystkich dekoracyjno - ogrodniczych sklepach. Dekoracyjne to jeszcze jasna sprawa, bo tam to akurat też lubiłam chodzić, ale jak już w grę wchodziło centrum ogrodnicze - kompletnie mnie to nie rajcowało: kwiatki nie kwiatki, donice, nawozy, drzewka, krzewy. A teraz? Z racji tego, że mam balkon (nawet nie zdawałam sobie sprawy ile da mi on radości!), chodziłabym tylko za kwiatkami, donicami, krzesełkami, lampeczkami i oglądała wszystko, co tylko się da. W pewnym momencie usiadłam i pomyślałam: "A więc o to chodzi.". Teraz dzwonię do mamy i pytam jakie dobrać kwiatki, doniczki... Kto by pomyślał? Chyba dorosłam i zrozumiałam.

To tak banalne przykłady, że ktoś mógłby powiedzieć - to wcale nie jest oznaka dorosłości. Ktoś może mieć taki sposób bycia, że już od małego będzie idealnie dbał o porządek i wiedział wszystko na temat kwiatów. Ja taka nie byłam - więc teraz przewracam swoje życie na tę poukładaną i poprawną stronę. Ale mielibyście rację - to nie jest ogólna zasada dorosłości, piszę dziś o tej dorosłości nieco z humorem. Podałam tylko przykłady, które są obecnie moją codziennością. Mimo, że piszę to z przymrużeniem oka i humorem to i tak odkryłam coś ważnego. A mianowicie to, że wreszcie doświadczam słów mojej mamy: "kiedyś zrozumiesz". To owe "kiedyś" właśnie nastąpiło.

A jak jest z Tobą? Nadeszło już Twoje "kiedyś"

P.S. Jak sobie myślę o tej dorosłości, to często wyglądam właśnie tak:




 A teraz wiecie co? Idę robić porządki :)


You Might Also Like

5 komentarze

  1. Banalne przykłady? No proszę Cię. Dla mnie oznaką dorosłości jest fakt, że zaczęłam jeść to, czego kiedyś w ogóle nie ruszałam: flaki, tatar, a nawet i picie kawy.
    To mi uświadomiło, że jednak dorosłam do tego. Wcześniej to było dla mnie nie do pomyślenia - i to są banalne przykłady :)
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to, że nawet najprostsza sprawa może być oznaką dorastania :)
      (Podziwiam za tatara, ja jeszcze się nie przełamałam, więc w tej kwestii mnie wyprzedziłaś :) )

      Pozdrawiam ogromnie ciepło! :)

      Usuń
  2. Ja chyba dorosłam idąc na studia. Mieszkam bez rodziców, sama muszę sprzątać, gotować,robić zakupy, ogarniać rachunki. Alei wcześniej byłam samodzielna. Po 18 roku życia sama ogarniałam różne urzędowy sprawy, bez asysty rodziców. Od głupiego wydania dowodu, poprzez załatwienia przeniesienia z innej uczelni, załatwienie meldunku i innych bardziej skomplikowanych i czasochłonnych czynności :)
    Chociaż często przyłapuję się na tym, że myślę o sobie jako młodszej niż jestem. Wydaje mi się, że moja matura,studniówka itd były przecież tak niedawno. Aż zaczynam liczyć ile to lat temu było i... :)

    http://geocachingpomojemu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi komentarz ucięło :)
      Aż zaczynam liczyć ile to lat temu było i... (tutaj idealnie pasuje wstawiony przez Ciebie obrazek) :)
      Oczywiście etap moich studiów już się kończy, za rok ślub, a ja z jednej strony czuję się dorosła,odpowiedzialna, a z drugiej jednak nie dociera do mnie, że niektóre rzeczy miały miejsce dobrych kilka lat temu a ja z roku na rok jestem coraz starsza :)

      http://geocachingpomojemu.blogspot.com/

      Usuń
    2. Witam w klubie :)
      Wyjeżdżając na studia też poczułam tę nową dorosłość, samodzielność... (choć kwestia dokumentów, załatwiania, biegania to nadal dla mnie ogromny wyczyn - jak mam iść coś załatwić to aż mam gorączkę, dobrze, że mój P. dobrze ogarnia papierkowe sprawy :) ).
      Ale z myśleniem o sobie jako młodszej mam tak samo jak Ty! Czasami nie zdaję sobie sprawy z tej dorosłości, a jak już zaczynam trzeźwo myśleć to łapię się za głowę. Z jednej strony fajnie być dorosłym. Z drugiej - są dni, w których chciałabym znów być małą dziewczynką. Ale... taka kolej rzeczy :)

      :) :)

      Usuń

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images

Instagram

Subscribe